Napisałem manifest,
do władz wszelakich,
iż nie jestem,
nie jestem wesołym człowiekiem,
nie jestem gdyż,
mocząc nogi w sztucznych uśmiechach,
topię się we łzach,
wylewających się spod greckiej maski.
Ja płaczę.
Manifestuje was,
władze piękne i młode,
iż nie jestem,
a mogłem,
ale nie jestem,
więc proszę przestać.
Napisałem manifest,
to było pół roku temu,
wsadziłem w kopertę,
nakleiłem znaczek.
Uśmiechnąłem się do dziewicy w okienku
i wysłałem do władz!
Manifest o marazmie…
Wyszedłem z urzędu,
zdjąłem uśmiech,
zaszywając się w szarym tle
codziennego dnia.
Zadzwonił telefon.
Na horyzoncie zajaśniało Słońce,
osuszyło łzy,
delikatna ręka, wyciągnęła,
z bezpieczną delikatnością,
z odmętu.
Dziękuję władzom, za to,
że władze marazmu nie lubią…