Oczy na wpół zamknięte.
Człowiek siedzi, człowiek się garbi, człowiek się waha – to w lewo, to w prawo. Niezdecydowanie rozpiera wnętrze potwora.
Przed oczami szklanki dwie, jedna na wpół pełna, druga ze śladem szminki wpół pusta. Ściany powoli przysuwają się do siebie w swój dobrze znany sposób. Obok szklanek popielniczka, brzydki śmierdzący jeżyk łypiący oczami, puszczający dym czymkolwiek się da.
– Skąd ta szminka?
… następuje szóste chlup. Ściany połączyły się w jedno, tworząc zimną skałę samotnych i zapomnianych, ktoś dostał szału, ktoś nie dostał dziś wypłaty. Proza życia i codzienność tulą do snu w swoim opętaniu.
– Jutro będzie lepiej. – szepce człowiek – Jutro będzie lepiej…? – zawahał się po raz kolejny – Jutro Bóg nas zbawi…
Oczy na wpół otwarte…
Ona siedzi, skulona. Palące krople spływają po mokrej twarzy.
Przed oczami kubek…jeden kubek…i butelka wina…i jeden kieliszek..jeden(!)
Telefon puchnie od sms’ów.Czasem bierze w rękę i czyta…
„Czemu się nie odzywasz? Tęsknię.- Robert”
„Może pójdziemy na spacer? -Marek”
„Chodźmy do pubu.-Krzysiek”
„Myślę o Tobie.- Grzesiek”
Z furią rzuca telefonem o ścianę…teraz ma realny problem… Jak odczyta tego sms’a, na którego czeka?
Łzy przestają lecieć.. zbiera telefon i składa części w jedną całość…z ogromną nadzieją, jak swoje życie…