Wylewam się sama z siebie i brnę w potoku myśli i uczuć do przodu.. na horyzoncie nie widać- żadnego rozwiązania. A niepohamowane odczucia wciąż wyciekają ze mnie… brodzę w nich po kolana, coraz ciężej iść na przód.. coraz więcej nieznanych, sterczących na powierzchni odczuć omijam.. Omijam je , ponieważ boje się ich.. już nie wierze, że może być normalnie… że jeżeli pochyle się nad którymś- doznam ulgi…i nie chce kurewskich zamienników.. na chwile na moment…
Dlaczego idę do przodu? Bo to ogarniającą mnie idiotyczna nadzieja stojąca tuz za moimi plecami popycha mnie do przodu. Coraz mniej ja lubię –wydaje się, że jest ułudą.. zwodzi mnie i okłamuje… każe wierzyć w niemożliwe, nieistniejące…
I szepcze do ucha – każe wierzyć, każe iść…
I choć mam w oczach łzy a droga coraz cięższa… idę… idę…
Kategorie: osadbezpośrednik