A na fotelu siedzi Ona, zdegustowana i rozczarowana, siedzi ona i nie chce patrzeć, w oczy patrzeć, które widziały, na ręce patrzeć, które dotykały, na człowieka patrzeć, którego kochała.
Siedzi zdegustowana na fotelu.
A On stoi przed nią, zdegustowany i rozczarowany, stoi i nie chce czuć, zapachu czuć, który podniecał, dotyku czuć, elektrycznego, jej bliskości czuć, bezpieczeństwa.
Stoi zdegustowany przed nią.
– Kocham Cię – nie mówi Ona.
– Kocham Cię – nie odpowiada On.
A Ona leży wtulona, w przeszłość utraconą i uczucia zgubione, ma łzy w oczach, co już nie chcą patrzeć i pustkę w sercu co już bije egoistycznie, dla siebie samego.
Milczy, bo milczeć wypada, gdy słowa stracone, sensu nabrały.
A On pije, na umór pije, zamknięty w pokoju niespełnionych marzeń i pustych nadziei, sam jeden, sam tylko ze szklanką w szorstkiej dłoni, co kiedyś tak dotykała namiętnie, sam tylko z butelką na stole, co wytrzymywać musiał temperamentną namiętność.
Milczy, bo milczeć wypada, gdy słowa z trzeźwości wyjałowione, sensu nabrały.
– Kocham Cię – nie powiedziała Ona.
– Kocham Cię – nie odpowiedział On.
Cisza wypełnia pustkę istnienia, kiedy wypala się wszystko to, co się kiedyś zrodziło z cierpienia, by słodko zakończyć żywot swój.
-Kocham Cię…padło w końcu w pustą, cichą przestrzeń…a podobno wszystkie wypowiedziane słowa trwają ze swym ciepłem, zapachem na zawsze….
I wiruje w zimnym pokoju…nadpala się nad płomieniem świec, dotyka włosów, muska kark, drażni oczy…i wiosny czeka, kiedy będzie mogło ulecieć przez szeroko otwarte okno…