Kategorie: osadbezpośrednik

Ultrafiolet.

Tyle razy i ciągle tak samo, żegnam się ze światem, zamykam oczy, otwieram oczy i widzę obskurne pomieszczenia, tak bardzo czasem nie chciałbym, tak bardzo czasem puste, tak bardzo wiele razy. Odwracam się na bok, wymyślając agonię, wymyślając zejście, będące od otwarcia oczu niemożliwością, jedynie możnością podniesienia się.

Nie czynię tego.

Odwrócony na bok, widzę pieprzone słońce, wróg spracowanych i skacowanych ludzi, słońce razi. Tak odwrócony tulę poduszkę, tulę sympatię, tulę imiona, tulę sam siebie. O dziwo wtulony w bezsens, odnajduję w tym uniesienia i spadki, odkrywam rzeczy, których odkryć na trzeźwo nigdy bym nie chciał. Lecz jestem trzeźwy i chcę.

Nie chcę wstawać.

Tak bardzo położyłem się w nocy i tak nie bardzo witam kolejny dzień, dzień który, jak każdy inny, mógłby być ostatnim.

Podziel się:

Piotr Siwiński

Nieprzyzwoicie uprzejmy aluzjonista, kąśliwy romantyk w rogowych okularach, który rzucił palenie, chory na twórstwo wszelakie - nie szczędzi sobie niczego. Nie zaczepiać, nie pytać, nie deptać dywanów i trawników.

Machnij komentarzem.