DISABLED.
Machina ruszyła. Nawet się nie spodziewałam, że tak sprawnie.
Na początku roku, jak zwykle borykałam się z kontuzją. Jak zwykle, bo ciało czasem w zimie odmawia mi posłuszeństwa. Ortopeda straszył zabiegami i operacjami, co wprawiło mnie w dołowy nastrój. Aż któregoś dnia pomyślałam, że mogę tańczyć, nawet z rozwalonym kolanem. Choć trochę „niepełnosprawnie” to może wyglądać.
Nie jestem specem od chodzenia o kulach. Pożyczyłam od znajomej po artroskopii i zaczęłam tworzyć.
I wtedy po raz pierwszy zrodził się pomysł na zrobienie filmu.
Początkowo miała to być krótka etiuda – nagrana i dobrze zmontowana. Jednakże zawiodło miejsce – nie otrzymałam pozwolenia i mój plan nagrania tego pod koniec lutego spełzł na niczym. Do czasu…
Pomysł ewoluował, dojrzewał. Tak samo jak ja i moja kontuzja – zmieniłam się na przełomie tych kilku miesięcy, kolano wyleczyłam. A z etiudy tanecznej zaczął kiełkować pomysł na film. Trudny, mroczny, piętnujący. Bo zaczęłam od piętnowania samej siebie, swoich słabości i strachu przed porażką. Zrozumiałam, że sama narzuciłam sobie niepełnosprawność, z którą musiałam nauczyć się żyć. I każdego dnia ją pokonywać. Mimo, że kontuzję wyleczyłam – czułam się i często traktowałam jak upośledzoną. I zrodziło mi się pytanie – czy jestem jedyna?
To był maj… Gdy postanowiłam coś z tym zrobić. Nagle okazało się, że są ludzie, miejsca i życzliwe sytuacje, dzięki którym zaczynało to nabierać tempa. Znalazłam pomoc – nie tylko w organizacji, ale i ogarnięciu całego bałaganu, który zrodził się w mojej głowie.
Gdy w sobotę weszłam na miejsce, serce biło jak oszalałe, a zmysły podsyłały sprzeczne bodźce. Nie wiedziałam, czy się wyrobimy, czy starczy nam sił i chęci. Czy wytrzymamy w tak „nieciekawej przestrzeni”..?
Bo było brudno, zimno i obskurnie. Stare, surowe ściany odpychały zapachem pleśni, a podłoga odrzucała na samą myśl o położeniu się. Ale dzielnie kładłam się na niej, tańczyłam, rzucałam i… nie będę zdradzać szczegółów. Moje poharatane kolana krzyczały, ciałem wstrząsały dreszcze schodząc do zimnej piwnicy (przy trzydziestokilku stopniowym upale na zewnątrz). Ale już pierwsze zdjęcia zrekompensowały te niewygodny.
Niedługo ruszy oficjalna strona. Ale już teraz możecie się przyglądać i monitorować: FB i Niecodziennika. Zapraszamy!