Kategorie: filmTagi: , , , bezpośrednik

Prometeusz

Prometeusz

Prolog. Tak właśnie określił bym ten film.

Czekałem na Prometeusza już od dłuższego czasu. Pokładałem w nim spore nadzieje i jak większość zapewne bałem się, żeby nie były to przysłowiowe odgrzewane kluchy. Chciałem być pozytywnie zaskoczony, liczyłem na to, że Ridley Scott wie co robi i pokaże jeszcze, że Obcy w jego wykonaniu dorówna chociaż jego ksenomorfom z 1979 roku.

Nie ukrywam, że jestem fanem Obcego. Już jako dziecko strasznie interesowałem się tym filmem, a w zasadzie fantastyczną trylogią. Można powiedzieć, że wychowywałem się na tego typu filmach.
Oglądając Prometeusza odniosłem wrażenie, że jest aż za bardzo nowoczesny. Oczywiście nie zabrakło tu całej alienowskiej otoczki. Większość lokacji aż ocieka ksenomorficznymi formami.Twórcy jednak za bardzo chcieli upchać gdzie się dało najnowszy design sci-fi. Rozumiem, że takie czasy, trendy, wszystko musi fruwać nad stołem hologramować na maksa i świecić najlepiej na niebiesko. No ale kłóci mi się to trochę z moją wizją tego uniwersum. W poprzednich częściach Obcego ogromnie podobał mi się klimat. Stworzony w sposób bardzo wiarygodny, bez całej masy laserów i innych transformersowych kiczów. Wszystkie monitory, komputery wydające charakterystyczne odgłosy przy wyświetlaniu tekstu, światełka, kosmiczny minimalizm. Nie mówię tutaj oczywiście o wizualizacjach rodem z Atari czy innego ZX Spectrum, jednak trochę mniej kosmoplastiku na pewno zbudowało by lepszy klimat. Lekko traci na wiarygodności prolog, w którym pokazuje się niezwykłe technologie lepsze niż w późniejszych epizodach. Jednak chyba najbardziej zabrakło mi tu tego charakterystycznego, narastającego i trzymającego w napięciu „ping” na radarze przy karabinie marines.

Tak, rozumiem, to nie jest Obcy tylko Prometeusz…;)

Film jest prawdziwą gratką dla fanów serii. Bardzo wiele wyjaśnia, nie chciał bym tu za bardzo spojlerować, ale dowiemy się np. skąd wziął się Obcy i porozmyślamy trochę nad sensem i początkiem istnienia rasy ludzkiej. To ostatnie nie jest może żadnym novum jednak zostało nam bardzo smakowicie podane. Prometeusza ocenił bym na bardzo dobry. Jest oddzielną opowieścią o nieznanym. Świetnym prologiem do Obcego. Czy czuję się zawiedziony pomimo efekciarskiego laserowego podejścia do produkcji? Nie. Zawiedziony to zbyt duże słowo, jednak czegoś mi zabrakło. Nowe dzieło Ridleya Scotta jest na prawdę godne polecenia. Jest filmem bardzo dobrym pomimo tego iż podczas seansu wciąż czekałem na moment kiedy powiem „wooow, fantastyczne”. Powiedziałem świetne, liczyłem na wybitne. Na tle innych filmów o ksenomorfach pomijając kompletnie wg. mnie nieudane eksperymenty z Predatorami wypada bardzo dobrze jednak klasykiem raczej nie zostanie.

Podziel się:

Machnij komentarzem.