Gdybym kogokolwiek zapytała o najbardziej wpływowe obecnie medium, większość z pewnością odpowiedziałaby: telewizja. Chcemy czy nie, to mały ekran w przeważającej większości kształtuje światopoglądy i gusta, prowokuje, a czasem nawet łagodzi polemiki. Słowem, telewizja przejęła role prasy oraz radia, i jak dotąd dyskwalifikuje również Internet (choć doskonale wiemy, że wkrótce i to się zmieni).
Seriale to nic innego, jak kontynuacja tradycji powieści w odcinkach i słuchowisk radiowych, gatunków wiodących swego czasu prym w dostarczaniu rozrywki masowej publiczności (o sile słuchowisk radiowych możecie przeczytać choćby w satyrycznej powieści Mario Vargasa Llosy „Ciotka Julia i skryba”).
Masowy charakter – podkreślmy to – zarówno publikowanych w gazetach powieści, jak słuchowisk radiowych i wreszcie seriali, sprawiał, iż gatunki te były przez elity dyskwalifikowane w przedbiegach. Trudno zresztą nie uznać za „obciach” oglądanie „Esmeraldy” czy też innych tasiemcowych telenowel, których wyróżnikiem były zupełnie nierealne wydarzenia, pozbawione logiki zwroty akcji, wymuszone dialogi i pretensjonalna gra aktorska.
A jednak, seriale, podobnie jak niegdyś powieści w odcinkach (gdy Sienkiewicz pisał „Trylogię”, całe wsie zbierały się, by słuchać czytanej na głos epopei), zawładnęły naszą wyobraźnią i rzeczywistością, i to na skalę wręcz niespotykaną.
Dziś serial awansuje wraz z każdym nowym projektem. Jednym z zasłużonych jest z pewnością kultowa The Sopranos (emitowana w latach 1999-2007). Seria ta, wyprodukowana przez HBO, wzbudziła tak oburzenie, jak fascynację – kronika życia fikcyjnej, włosko-amerykańskiej rodziny mafijnej obfitowała w sceny przemocy i seksu, eksponując również uzależnienia, zwłaszcza od narkotyków. Nigdy wcześniej serial i telewizja nie oddawała rzeczywistości tak realistycznie. Ponadto, problemy nękające bohaterów krzyżowały się ze sprawami dobrze nam znanymi – kłótnie pomiędzy rodzicami a ich nastoletnimi pociechami, trudne relacje rodzinne ze starzejącym się i odchodzącym pokoleniem, czy też terapia u psychologa. Nagle okazało się, że pomimo włoskiego pochodzenia, mafiosi są również Amerykanami, walczącymi z przeciwieństwami spotykającymi większość obywateli Stanów Zjednoczonych.
Kolejnym przełomem był serial Lost (emitowany w latach 2004-2010), który jako pierwszy naruszył zasadę chronologicznej spójności. Dzięki temu, producenci dość długo utrzymali nasze zainteresowanie – po prostu nigdy nie wiedzieliśmy, czy akurat w następnym odcinku dowiemy się czegoś więcej o naszej ulubionej postaci.
Te i inne seriale wskazały na ogromny dramatyczny i sensacyjny potencjał tego gatunku telewizyjnego. Okazało się, że wystarczyło poprawić kulejące elementy w jego konstrukcji, co wcale nie było takie trudne – długość serialu może bowiem działać na jego korzyść. Pierwszy oczywiście jest koncept – niepowtarzalna sceneria oraz realistyczny i odpowiednio przemyślany scenariusz, pozwalający na wieloraki rozwój akcji. Problem kiepskiego aktorstwa rozwiązano organizując profesjonalne castingi i zapraszając na nie utalentowanych aktorów (po sadze o rodzinie Soprano serial przestał być kojarzony z chałturzeniem, artyści więc zaczęli zabiegać o współpracę przy tych produkcjach), którzy wreszcie mogą stworzyć postaci głębokie, pełne, a co więcej, wiarygodnie odegrać zmiany w nich zachodzące.
Dziś serial cieszy się niekwestionowaną popularnością. Tytułów przybywa, a rynek wciąż wydaje się być nienasycony, gdyż i trafionych pomysłów nie brakuje. Warto zwłaszcza zaznaczyć, że Mad Men, The Walking Dead, Homeland, Boardwalk Empire, Downton Abbey a nawet Girls poruszają naszą wyobraźnią przede wszystkim dzięki temu, że ich bohaterowie niewiele się od nas różnią. Ich położenie życiowe bywa dalekie od naszego, jednakże ich rozterki są nam znane. Z jednej więc strony pragniemy oderwać się od naszej rzeczywistości, z drugiej jednak, w fikcji wciąż szukamy nas samych.
A czy nie taka jest rola sztuki…?
A nie zapominaj o całej masie seriali złych, słabych, kiepskich, marnych, płytkich i przewidywalnych, które mają być może jeszcze większy wpływ na ludzi. Scary. :)
nie zapominam :) nawet o tym wspominam w jednym z początkowych akapitów. to właśnie jest ciekawe, że na fali popularności złych serii zaczęły powstawać świetne rzeczy.