Kategorie: Myśl, pieprznieTagi: , , bezpośrednik

A stairway to… nowhere

A teraz zobaczymy jaką nosisz bieliznę. – powiedział to głosem imitującym zawodowego gwiazdora porno, po czym chwycił za pincetę, którą miał w swojej magicznej walizeczce.
Nieeeee! Tylko nie to! Nieeeee! – zapiszczała do telewizora w taki sposób, jakby bardzo chciała by właśnie tam zajrzał. Pinceta zanurzyła się w koszu na brudną bieliznę i chwyciła wymięte, lekko brudnawe, różowe stringi.
O tak! – wrzasnął i przyłożył w sposób spektakularny do swojego nosa. – O tak! To jest to, ciekawe jak będą się prezentowały na mojej głowie? – po tych słowach długo się nie zastanawiając wcisnął przedmiot pożądania  na swój wyżelowany łeb, najcieńszą częścią wzdłuż swojej twarzy. Wraz z tymi stringami wyglądał niczym mroczny barbarzyńca na polu chwały, dzierżąc swoją bojową pincetę w dłoni. Bardzo szybko znalazł się na jej łóżku odczyniając podskoki zwycięstwa rycząc zwierzęco w stronę kamery.

Ona piszczała dalej, ale już tylko z zachwytu i podniecenia, z wielką nadzieją, że to właśnie ona wygra, w końcu bielizna uraczona była jej zapachem, częścią jej, tą najromantyczniejszą.

Po paru minutach przyszedł czas na wielki finał reality teleturnieju, gdzie Dżejk Wojownik, lat 21, wyglądający przynajmniej na 30, lekko ubrudzony na nosie, stał na przeciw osiemnastoletnich nimf, wyglądających z przodu przynajmniej na trzydziestopięcioletnie matki piątki dzieci.
– Wybieram pokój numer trzy! Bardzo urzekła mnie twoja brudna bielizna, wyrobione sprężyny w łóżku, zużyte prezerwatywy XXL pod nim. Jedno zastrzeżenie to twoja golarka z długimi kręconymi włosami, nie za bardzo lubię owłosione golarki, ale myślę, że jak będziesz ze mną i już cię przelecę wzdłuż i wszerz to kupię ci maszynkę elektryczną, albo przekonam cię do niegolenia, bo lubię bardzo mocno owłosione cycate dziury. – w tym momencie rozległ się pisk brzmiący mniej więcej „kocham być owłosiona”  i pewna nimfa z trójcy, której oto wielki wojownik prześwietlił, przewąchał i Bóg jeden wie co jeszcze zrobił w ich sypialniach, rzuciła mu się na szyję łamiąc niechcący żuchwę, która to ustawiła się w konfiguracji „wiecznie zdziwionego człowieka”. Po tym wszystkim ona chwyciła go za rękę, on ją chwycił za tyłek i pobiegli razem w stronę zachodzącego słońca w rytm kongi wypływający z jej podskakujących silikonowych piersi.

Tuż po programie „Super słodkie do porzygania urodziny” trzynastego dziecka, piątej kochanki słynnego rapera i wydawcy płyt, który do tych samych melodii zaprasza co rusz nowe gwiazdki (kobiety udające, że potrafią śpiewać i mężczyzn którzy śpiewają jak te kobiety).

A teraz teledysk kolejnego superhero duety Jami i Dżami w utworze „Twoja dupa przyćmiewa mi cycki”.

Przełączam kanał, szukam muzyki, szukam tego co da się nazwać muzyką. Tu reklama kolejnego super proszku, tam dziennikarka która swoją niebywałą i niezrozumiałą dykcją udowadnia, że jest mistrzynią świata seksu oralnego. Na usta cisną się słowa: „kto cię postawił przed kamerą, komu ty musiałaś postawić”, ale spoko wszystko i tak się da wytłumaczyć, a jak się nie da to można w każdej chwili przełączyć kanał, co właśnie poczyniłem. Reklama, dziennikarka, karaokę robiące dzieciom z wodą zamiast mózgu kisiel – tak właśnie kończy najlepszy kanał telewizyjny z bajkami. Cholera, wszędzie reality szoły, barany, analfabeci, albo fabryki wytwarzające owych, mieszkania celebrytów – a w dupie mam co trzyma w lodówce Przemysław Saleta albo Piotr Rubik, ja chcę tylko posłuchać muzyki. Czy już tylko został internet? Czy już tylko jutuby, wrzuty i inne wynalazki? Gdzie ta telewizja co wyznaczała trendy, gdzie ta telewizja, która pokazywała Dire Straits, sprzedała młodemu pokoleniu Genesis czy Michaela Jacksona, no gdzie? Zmieniła ona znaczek i zaczęła pokazywać pustotę napływającą z zachodu przekładaną jakimiś brzdękami wmawiając nam usilnie, że to muzyka. Ponoć liczy się w jakim stylu się wychodzi, ja tutaj stylu nie widzę. Co gorsza, reszta kanałów idzie jej tropem. Wysiadam.

Wyłączam telewizor, wkładam płytę do odtwarzacza, wciskam „play”. Melodia niesie się po ścianach, wokal najeża każdy włos na ciele, a słowa:

And if you listen very hard the tune will come to you at last.
When all are one and one is all, yeah, to be a rock and not to roll.

And she’s buying a stairway… to heaven.

… mają największy i jedyny sens w tym wszystkim co teraz niestety można zobaczyć w pudle zwanym przez co niektórych telewizją.
Największy żal jest w tym, że aby dostać się przed kamerę to trzeba zrobić z siebie idiotę albo wystawić dupę i tak trzeba grać cały czas. Ktoś zaprzeczy zapewne, a ktoś wspomni takie programy jak Luz, Pegaz, Laboratorium, Kwant, 30 ton, albo kanały MTV Music Television, Atomic TV, VIVA Zwei.

Podziel się:

Piotr Siwiński

Nieprzyzwoicie uprzejmy aluzjonista, kąśliwy romantyk w rogowych okularach, który rzucił palenie, chory na twórstwo wszelakie - nie szczędzi sobie niczego. Nie zaczepiać, nie pytać, nie deptać dywanów i trawników.

2 komentarze do “A stairway to… nowhere”:

  1. Tisaja pisze:

    Niestety…”schody do nieba” trzeba sobie samemu budować..stopień po stopniu…
    Szukać odpowiednich materiałów.. żeby nie posypać się, jak sens telewizyjnych programów…

  2. Pozdrawiam i ¿yczê optymalnego w rozwoju Twojego bloga. Tak Trzymaæ !

Machnij komentarzem.