Kategorie: MyślTagi: , , bezpośrednik

Każda jesień wymaga ofiar…

leczmy_sie

Jest jesień – nie mogę rano wstać
Jest jesień – cały dzień mógłbym spać
czy wiesz jak nieprzyjemnie jest po ciemku musieć wstać
Pewnie nie wiesz

Posłuchaj jak bije serce moje
dwa razy prawie szybciej niż kiedy normalnie

Kazik – Jesień

Jesień, cholera jesień.

Pora roku bardzo specyficzna, są tacy którzy ja kochają i np. mimo grypy zapuszczają maślane oczka w kierunku złotawych drzewek, zimnego deszczu, czy światła księżyca o wczesnych rankach i popołudniach. Są też tacy którzy jej nienawidzą, popadają w melancholię, drą z siebie ubrania i umartwiają się, bo wstają w ciemnościach i wracają do domu w ciemnościach, a tu w dodatku katar, mokro, zimno i ponuro, łyse drzewa, łyse krzaki, łysi ludzie w czapkach.

Ten krótki wywód nie będzie na pewno o grypie, która jest teraz w modzie, wszyscy ją kupują, kupują także szczepionki i różne marketingowe hasła z telewizji, gazet i internetu. Fakt faktem co roku mamy epidemię, bo w podczas tej cholernej jesieni nie wiadomo jak się ubrać, a o spocenie i przewianie nie trudno. Ostatnio jadąc po mieście w nocy widziałem bohaterów, co się pandemii nie boją i to dla nich wielki pokłon, że mimo chłodu i zdewocenia farmaceutycznego potrafią prawie ubrani paradować po ulicach. Racjonalne wytłumaczenie tego zjawiska jest: albo nie oglądają telewizji, albo oglądają i nie rozumieją, albo rozumieją i mają w dupie, albo leczą się rosyjską metodą dużo alkoholu zabijającego bakterie i seksu (starosłowiański antybiotyk wymagający do przygotowania dużych pokładów energii, niektórym proces ten przypomina wytwarzanie masła). Obstawiam to ostatnie.

O grypie więc nie będzie. Bo za dużo jej wszędzie.

Będzie zatem krótko o nastrojach.
Mają je mężczyźni i mają je kobiety. Po kobietach widać. U mężczyzn nasila je właśnie owa pora roku, często w parze z inną głupią – wiosną. Różnica jest taka, że podczas tej pierwszej nie dość, że nabawiamy się anemii i patrzymy jak drzewka się uginają od wiatru i jak gubią liście wzdychając do szyby, która szybko obrasta parą i naszymi zarazkami. Podczas tej drugiej jest jakoś odwrotnie, znaczny procent społeczeństwa ma niejakie motylki w brzuchu, gdzie równie dobrze mogą to być tasiemce i także wzdychają, ale już niekoniecznie do szyby, oczy masłem zachodzą, a wszystko to kończy się długotrwałą, bo do końca lata, kopulacją, lub dla tych mniej szczęśliwych dalszym wzdychaniem w okno. Skupiamy się na tym jednak co mamy teraz.

Jesień. Jakby tak się głębiej zastanowić, to przeżywa ona swoje najlepsze chwile robiąc już miejsce na zimę, która odgrodzi nas od gryp i innych durnowatych chorób. Szybkie ciemności, golizna w przyrodzie, ptaki już odleciały, kobiety nie pokazują swoich wdzięków (oczywiście te które nie przyjmują zaleceń rosyjskich znachorów), mężczyźni obrastają włosami, zmieniają sierść na zimę. Smutne to wszystko. Wszystko co nas otacza podczas tej pory roku psuje nam ogólnie nastroje i przez brak jakichkolwiek atrakcji w telewizji, zaczynamy myśleć. A jak zaczynamy myśleć to wyciągamy wszystko z głębin naszych mózgów (każdy ma jaki ma), przejmujemy się otaczającym nas światem, dokonując najbardziej bezbolesnego i szybkiego porodu córki Frustracji. Inni za to przelewają swoją frustrację na przejmowanie się losami cioci Stasi z Klanu, albo dlaczego Rysiowi jako jedynemu Lubiczowi nie wyszła kariera zawodowa i klepie co klepie ze swoją słodkopierdzącą Grażynką. A to Paweł ma AIDS, a to Mucha wygrała Taniec z Gwiazdami i teraz psuje kolejną piękną miłość w kolejnym serialu. Przejmujemy się wszystkim. Częściej bardziej bliskie są nam postacie z telewizji niż własny sąsiad. Sąsiad nie ma romantycznego scenariusza, nie ogląda go milion frustratów, sąsiad jest nikim.

Głupia pora roku, nieprawdaż?
Jak wspomniałem na początku są też takie skowronki wróbelki (skreśliłem, bo skowronki mądre odleciały już), co się dobrze bawią i czują że żyją doprowadzając do frustracji (słowo dnia) innych. Kolejny powód. Chodź oprócz fali samobójstw na tle pory roku, jesienią powstawały także największe dzieła i to nie tylko pisarskie. Albo sapiemy przez szybę do drzew, albo stosujemy metody rosyjskich medyków i Adin Dwa Tri alkohol, seks, alkohol, seks, radość, ŻYCIE.

Mimo głupich warunków pogodowych, które zdradliwie atakują nasze układy immunologiczne, śmiem rzec, że taką jesienią może być każda inna pora roku, czy inny miesiąc, czy inna sytuacja życiowa. Jedni lubią inni nie, a to że większość nie lubi, to się przyjęło, że jesień jest be. Każdy ma swoją własną, niezależnie od czasu i miejsca. Każdy ma swoją, a każda potrzebuje ofiar… kto będzie następny?

Nie dajmy się! Żyjmy i dajmy żyć innym!

Podziel się:

Piotr Siwiński

Nieprzyzwoicie uprzejmy aluzjonista, kąśliwy romantyk w rogowych okularach, który rzucił palenie, chory na twórstwo wszelakie - nie szczędzi sobie niczego. Nie zaczepiać, nie pytać, nie deptać dywanów i trawników.

Machnij komentarzem.