Ten rok z miesiąca na miesiąc zaskakiwał bardziej – czyli podsumowanie 2013

Ten rok z miesiąca na miesiąc zaskakiwał bardziej – czyli podsumowanie 2013

Kolejny rok mija, zaskakujący i dobry. Zaskakujący dlatego, że dużo dobrych polskich zespołów i artystów pojawiło się na horyzoncie, a w dodatku wydali niesamowite albumy, w których to zasłuchuje się do dzisiaj. Kinematografia za to, jakoś nie zaskoczyła, co można zauważyć po częstotliwości pojawiania się recenzji na naszej stronie, po prostu aż nie chciało się pisać. Dobry, bo dużo się wydarzyło i w naszym serwisiątku i poza nim. Ale od początku…

Czytaj więcej »

Cześć Marek (Hello Mark) wreszcie debiutuje z albumem – Close Your Eyes!

Cześć Marek (Hello Mark) wreszcie debiutuje z albumem – Close Your Eyes!

Jeżeli chcecie cofnąć się do lat dziewięćdziesiątych, czasów w których powstawały wszystkie najlepsze i jedyne w swoim rodzaju pop hity, to ten zespół z Poznania wam w tym pomoże. Hello Mark, poznańska grupa pięciu panów właśnie wydała płytę, przy której na prawdę dobrze się odpoczywa i wraca do hitów z satelity.

Czytaj więcej »

By Proxy – głośniki na full poproszę

By Proxy – głośniki na full poproszę

Skleroza to taka złośliwa menda, która w połączeniu z czasubrakiem staje się bardziej nieznośnym duetem niż ci dwaj co porwali księżyc. Tyle razy co miałem napisać o zespole, który dominuje w moim samochodzie na długich trasach, to już na żadnych palcach nie zliczę. A jakiś już czas temu, praktycznie w dzień premiery zakupiłem ich EPkę full dark, no stars i tak z nią jeżdżę i się nie dzielę. Na szczęście dzisiaj dostałem informację o premierze nowego singla i na szczęście dla Was czytacze bo będziecie mieli okazje poznać jeden z kolejnych najbardziej wybitnych duetów w Polsce, dojrzewających niczym jabłoń na słońcu, gdyż taki wniosek mam po przesłuchaniu nowego singla. A mowa tu oczywiście o BY PROXY.

Czytaj więcej »

Divines – muzyka dla freaków prosto z… Polski

Divines – muzyka dla freaków prosto z… Polski

No dobra, na naszym rynku są artyści, przez których przestałem słuchać radia. Dodatkowo znudzony tym wszystkim co teraz się produkuje i pokazuje na popularnych kanałach tv muzycznych nie przemawia do mnie wcale, a szkoda, bo wspominam jak konsumowałem treść przez wiele godzin ślęcząc przed ekranem i wsłuchując się w doskonałości tych dźwięków. Chyba nigdy nie skończę krytykować rodzimego rynku, na którym nie ma zbyt dużo miejsca dla fajnie utalentowanych ludzi, którzy mieliby siłę przebicia. Z jednej strony też dobrze, gdyż zapewne wiele zespołów które przybliżaliśmy na NN by się już dawno zepsuło, a tak grają ciągle świetnie.

Pewien dzień, pewien mail, pewno polecenie, by posłuchać. Puściłem, stwierdziłem, że trochę szalony zespół z zagranicy, wrodzona ciekawość jednak wyprowadziła mnie natychmiast z błędu. Gdyż artyści, o których za chwilę przeczytacie, nazywają się Divines i pochodzą z … Mazowsza.

Czytaj więcej »

anTeny

anTeny

Armia Drzew to obrazek promujący debiutancki album anTen pod tym samym tytułem, który planowany jest na przełom jesieni/zimy tego roku w labelu Pink Kong Rec.
Oprócz tytułowego utworu znajdzie się na nim 12 premierowych kompozycji, napisanych w tym roku przez gorzowski zespół w odświeżonym składzie. Czytaj więcej »

Cuttooth – Dream In Color. Sny w kolorze liści.

Cuttooth – Dream In Color. Sny w kolorze liści.

Jesień w tym roku jest zwariowana. Już dawno bym przymierzył kocyk i dopasował książeczkę do kubeczka grogu, gdyby nie fakt, że oprócz ciągłego biegania bywa czasami jeszcze dziwnie ciepło. Ale na szczęście już powoli zaczyna się skrobanie po szybach a lenistwo wychodzenia spod pierzyny staje się coraz częstsze. I tutaj na ratunek, tej pierzynie, nie nam oczywiście, przychodzi Cuttooth z nową epką Dream In Color, która rozleniwia, która spowalnia i sprawia, że siedzenie w domu zaczyna być ciekawsze.

Czytaj więcej »

Kiedy nie śpię – zmieniam i tworzę. Czyli zaproszenie na spektakl UZIEMIONA

Kiedy nie śpię – zmieniam i tworzę. Czyli zaproszenie na spektakl UZIEMIONA

Do czasu nadejścia kolejnej daty: 4 grudnia 2013. Mam szczęście do czwórek.

Tym razem coś, co już było wystawiane, co było w ramach Niecodziennika zrecenzjowane i co się wielu osobom podobało. Choć w przekazie jest ciężkie, a ja postanowiłam zrobić je jeszcze trudniejsze.

Zapraszam na spektakl UZIEMIONA 4 grudnia 2013 o godz. 20:00 do Małego Domu Kultury nad Dragon Pubem. Po spektaklu również pokaz DISABLED.

Pracując jakiś czas temu z Markiem Zgaińskim (reżyser i założyciel Mojego Teatru w Poznaniu) otrzymałam kilka ciekawych uwag, co do sposobu poruszania się, mówienia, ale przede wszystkim budowania dramaturgii. To jest niestety coś, czego na studiach nie uczą. Szczególnie na prawie.

Tak więc spektakl będzie jeszcze mroczniejszy. Żywszy. Bardziej „aktorski”. Ale czy aż tak? Sama nie wiem. To zależy, gdzie mnie widownia poprowadzi.

Muzykę tu trzeba będzie wydłużyć, tu skrócić. Tam coś pokombinować. Nie będzie czarnej płachty, będzie więcej piór, ale nie z oskubanych kurczaków. To innym razem. I nowa choreografia. Czyli zmiany, zmiany, zmiany. Tak jak nie potrafię usiedzieć zbyt długo w jednym miejscu, tak samo nie mogę pozwolić na wystawienie czegoś, co można zmienić na lepsze. Chociaż może nawet nie na „lepsze”, ale na inne. To tylko od publiczności zależy, jak to nazwie.

Zapraszam więc na godzinę 20:00. Ciekawa jestem Waszych reakcji, odbioru i nazwania spektaklu jednym słowem. Albo wieloma. Co kto lubi!

Scenariusz i reżyseria: Paulina Grochowska

Muzyka: Jonáš Špaček /wHAT’S yOUR fAVORITE nUMBER?”

Reżyseria świateł / Pomoc techniczna: Andrea Brendel

DSC_5572a

Występują: Paulina Grochowska

Gościnnie: Andrea Brendel

Głos: Rafi Ben Gour

https://www.youtube.com/watch?v=n5sLj-80o-0

krótka refleksja na temat… DISABLED

krótka refleksja na temat… DISABLED

Pamiętam jak 4 listopada weszłam do Meskaliny na lekko trzęsących się nogach, z nerwami napiętymi niczym dobrze nastrojone struny, w oczekiwaniu na pierwsze ujęcia filmu DISABLED. Z czystą ciekawością obserwowałam nadchodzących gości, nie potrafiąc ucieszyć się z tak wielkiej ilości znanych i życzliwych mi osób. Nawet obecność współwinnych tej całej akcji – czyli naszej Niecodziennikowej ekipy – nie dodawała mi otuchy.

W końcu zaczęło się. Weszłam na podest. Coś powiedziałam. Co to dokładnie było – nie pamiętam. Jakieś podziękowania za przyjście, opis mojego zamierzenia. Pamiętam, że zakończyła: „Have fun!”, choć mnie początkowo wcale do śmiechu nie było. Żołądek ze strachu  podchodził do gardła, nawet darmowego piwa nie chciało mi się pić.

Poszła pierwsza scena. Chciałam się schować pod stół.

Druga. Przyczepiłam się do kogoś chowając głowę w dłoniach. Boshhh to już leci!

Trzecia i sama zajęłam się oglądaniem. I już tak pozostałam. Choć zburaczyłam się na twarzy, wytrwałam do ostatniej sceny. Blur i napisy. Widzowie poczekali do samego końca. Dopiero potem rozległy się brawa.

Przez następne kilka minut nie wierzyłam, że już jest po… To, co się zdarzyło przerosło moje i być może nas wszystkich oczekiwania. Były gratulacje, dużo gratulacji za dobrą robotę. Były też uwagi, ale raczej konstruktywne niż krytyczne. Było duuuużżżżoooo do mówienia, opowiadania, dyskutowania, przekonywania, zgadzania lub nie zgadzania się.

Film został nawet nazwany sztuką! Łezka się w oku zakręciła.

Na drugim pokazie już byłam spokojniejsza. Wiedziałam, że odwaliliśmy kawał naprawdę dobrej roboty. Powoli zaczęłam przyglądać się ludziom w czasie oglądania. Wszyscy skupieni intuicyjnie i prawdziwie reagowali na zmiany w akcji. A mnie cieszyło, że zrobiliśmy coś, co trzyma w napięciu przez całe 8 minut. Do ostatniej sekundy. I kolejnych braw.

Film już został wysłany n kilka festiwali. Zobaczymy z jakim skutkiem, więc trzymajcie kciuki! Choć dla mnie to wszystko, co się stało 4 listopada już jest ogromnym sukcesem.

Wróciłam późno tamtej nocy. I z radością padłam do łóżka, myśląc że w końcu znajdę trochę czasu na zasłużone wyspanie się.

disabled_making

Nadzieja… do czasu…