Wpisy autorstwa: Groszeq

Paulina Grochowska to współczesna, kobieca wersja Dr Jekyll'a i Mr Hyde'a. Za dnia specjalista ds. marketingu i PRu, po prawie - wieczorami zamienia się w "sceniczną bestię". Jest poznańską artystką: tancerką, choreografem, performerem i aktorką. Związana rodzinnie z Teatrem Tańca KOINSPIRACJA oraz Teatrem Strefa Ciszy. Wkurza się, gdy pytają ją o dowód w Żabce, choć grywa osiemnastolatki. W skrócie: chodzi w różowych okularach i nadal wierzy, że może zbawić świat.

Kiedy nie śpię – zmieniam i tworzę. Czyli zaproszenie na spektakl UZIEMIONA

Kiedy nie śpię – zmieniam i tworzę. Czyli zaproszenie na spektakl UZIEMIONA

Do czasu nadejścia kolejnej daty: 4 grudnia 2013. Mam szczęście do czwórek.

Tym razem coś, co już było wystawiane, co było w ramach Niecodziennika zrecenzjowane i co się wielu osobom podobało. Choć w przekazie jest ciężkie, a ja postanowiłam zrobić je jeszcze trudniejsze.

Zapraszam na spektakl UZIEMIONA 4 grudnia 2013 o godz. 20:00 do Małego Domu Kultury nad Dragon Pubem. Po spektaklu również pokaz DISABLED.

Pracując jakiś czas temu z Markiem Zgaińskim (reżyser i założyciel Mojego Teatru w Poznaniu) otrzymałam kilka ciekawych uwag, co do sposobu poruszania się, mówienia, ale przede wszystkim budowania dramaturgii. To jest niestety coś, czego na studiach nie uczą. Szczególnie na prawie.

Tak więc spektakl będzie jeszcze mroczniejszy. Żywszy. Bardziej „aktorski”. Ale czy aż tak? Sama nie wiem. To zależy, gdzie mnie widownia poprowadzi.

Muzykę tu trzeba będzie wydłużyć, tu skrócić. Tam coś pokombinować. Nie będzie czarnej płachty, będzie więcej piór, ale nie z oskubanych kurczaków. To innym razem. I nowa choreografia. Czyli zmiany, zmiany, zmiany. Tak jak nie potrafię usiedzieć zbyt długo w jednym miejscu, tak samo nie mogę pozwolić na wystawienie czegoś, co można zmienić na lepsze. Chociaż może nawet nie na „lepsze”, ale na inne. To tylko od publiczności zależy, jak to nazwie.

Zapraszam więc na godzinę 20:00. Ciekawa jestem Waszych reakcji, odbioru i nazwania spektaklu jednym słowem. Albo wieloma. Co kto lubi!

Scenariusz i reżyseria: Paulina Grochowska

Muzyka: Jonáš Špaček /wHAT’S yOUR fAVORITE nUMBER?”

Reżyseria świateł / Pomoc techniczna: Andrea Brendel

DSC_5572a

Występują: Paulina Grochowska

Gościnnie: Andrea Brendel

Głos: Rafi Ben Gour

https://www.youtube.com/watch?v=n5sLj-80o-0

krótka refleksja na temat… DISABLED

krótka refleksja na temat… DISABLED

Pamiętam jak 4 listopada weszłam do Meskaliny na lekko trzęsących się nogach, z nerwami napiętymi niczym dobrze nastrojone struny, w oczekiwaniu na pierwsze ujęcia filmu DISABLED. Z czystą ciekawością obserwowałam nadchodzących gości, nie potrafiąc ucieszyć się z tak wielkiej ilości znanych i życzliwych mi osób. Nawet obecność współwinnych tej całej akcji – czyli naszej Niecodziennikowej ekipy – nie dodawała mi otuchy.

W końcu zaczęło się. Weszłam na podest. Coś powiedziałam. Co to dokładnie było – nie pamiętam. Jakieś podziękowania za przyjście, opis mojego zamierzenia. Pamiętam, że zakończyła: „Have fun!”, choć mnie początkowo wcale do śmiechu nie było. Żołądek ze strachu  podchodził do gardła, nawet darmowego piwa nie chciało mi się pić.

Poszła pierwsza scena. Chciałam się schować pod stół.

Druga. Przyczepiłam się do kogoś chowając głowę w dłoniach. Boshhh to już leci!

Trzecia i sama zajęłam się oglądaniem. I już tak pozostałam. Choć zburaczyłam się na twarzy, wytrwałam do ostatniej sceny. Blur i napisy. Widzowie poczekali do samego końca. Dopiero potem rozległy się brawa.

Przez następne kilka minut nie wierzyłam, że już jest po… To, co się zdarzyło przerosło moje i być może nas wszystkich oczekiwania. Były gratulacje, dużo gratulacji za dobrą robotę. Były też uwagi, ale raczej konstruktywne niż krytyczne. Było duuuużżżżoooo do mówienia, opowiadania, dyskutowania, przekonywania, zgadzania lub nie zgadzania się.

Film został nawet nazwany sztuką! Łezka się w oku zakręciła.

Na drugim pokazie już byłam spokojniejsza. Wiedziałam, że odwaliliśmy kawał naprawdę dobrej roboty. Powoli zaczęłam przyglądać się ludziom w czasie oglądania. Wszyscy skupieni intuicyjnie i prawdziwie reagowali na zmiany w akcji. A mnie cieszyło, że zrobiliśmy coś, co trzyma w napięciu przez całe 8 minut. Do ostatniej sekundy. I kolejnych braw.

Film już został wysłany n kilka festiwali. Zobaczymy z jakim skutkiem, więc trzymajcie kciuki! Choć dla mnie to wszystko, co się stało 4 listopada już jest ogromnym sukcesem.

Wróciłam późno tamtej nocy. I z radością padłam do łóżka, myśląc że w końcu znajdę trochę czasu na zasłużone wyspanie się.

disabled_making

Nadzieja… do czasu…

Niedzielne rozmyślania pociągowe: performance i dialog

Jadę pociągiem i rozmyślam. Nad 15 minutami, które zmieniły wczoraj mój sposób myślenia. Chociaż nie same 15 minut, ale tych wiele godzin dialogu, które toczył się tuż po.
Właśnie wracam z projektu La Macedora  w Warszawie. W ramach projektu można było zaprezentować swoją pracę w procesie – czyli jeszcze niedokończone dzieło, które nie ma określonego kształtu. Miałam pewien pomysł w głowie. Od prawie roku. I jak wiele moich pomysłów czekał na zrealizowanie. Brakowało tylko bodźca.

Bodziec znalazł się pod koniec października. Na FB dowiedziałam się o La Macedorze i wysłałam zgłoszenie. Jakie było moje zdziwienie, jak dostałam odpowiedź, że chcą zobaczyć moje „solo”, a jeszcze bardziej, gdy zobaczyłam swoje nazwisko na stronie www.taniecpolska.pl. Tej mieszanki dumy i strachu nie czułam już od dłuższego czasu. Nagle okazało się, że w tydzień muszę zrealizować pomysł, który był tylko w mojej głowie. Bez możliwości wejścia na salę…

Mój pokój zamienił się z powrotem w bunkier z wyznaczonym kwadratem na ćwiczenia. Jedyny feedback otrzymywałam od lustra, które było moim cichym towarzyszem każdego „wolnego” wieczoru. A nie mam ich za wiele.

W Warszawie ćwiczyłam ile się dało. Ale wielu rzeczy i tak nie byłam w stanie przewidzieć. Jak się zachowają rekwizyty? Jaka będzie reakcja publiczności? Jak ja się zachowam?

1294370_553530354718078_849107967_o

Do Centrum w Ruchu na warszawskim Wawerze nie przyszło wiele osób. Ale to i tak wystarczyło, żebym chodziła po ścianach i obgryzała paznokcie. Kolejne moje „dziecko” będzie przychodziło na świat! Artystyczne dziecko! Przeze mnie zaczęło się wszystko z 20 minutowym opóźnieniem, ale nie żałuję. Kurczaki przyszły!!

Głównym założeniem La Macedory jest dialog. Dlatego się ucieszyłam, jak po wszystkich pokazach mogliśmy na spokojnie usiąść i po prostu podzielić się naszymi przemyśleniami, skrawkami myśli, odczuciami. Mogliśmy zadawać pytania i odpowiadać pytaniami. I niekoniecznie uzyskać odpowiedź – chodziło o pobudzenie nas oraz my siebie samych – do dalszych poszukiwań, do zmiany i przekształceń, na które sami byśmy nie wpadli.

Rozmawiałam z performerami – specjalistami w swojej dziedzinie, ludźmi sztuki, aktorami, muzykami, tancerzami i zwykłymi ludźmi, którzy po prostu przyszli coś zobaczyć. Ostatnie zdanie usłyszałam od kumpla, który użyczył mi swojej kanapy, o 3 nad ranem.  I cały wyjazd mogę określić jednym zdaniem: Było warto!

Przerwy i wzruszenia

Przerwy i wzruszenia

Przerwa. Czasem się przydaje. Oddalenie się od spraw, które miały znaczenie lub zawładnęły twoim życiem na pewien okres czasu. I nagle – jest po wszystkim.

Pustka? Nie. Zdystansowanie się.

Jak zaczynaliśmy – nie byłam pewna, czy damy radę. Amatorzy, niedoświadczeni, bez sprzętów ani całego zaplecza organizacyjnego. Czwórka – niczym drużyna jednego filmu. Pod presją czasu.

Czytaj więcej »

Frances Ha – nierandkowalna i nieromantyczna

Frances Ha – nierandkowalna i nieromantyczna

Po dość długiej przerwie spowodowanej irytującym mnie od kilku miesięcy brakiem czasu, znalazłam w końcu chwilę, zeby wybrać się do kina. Wybór nie był łatwy, gdyż wiele kin studyjnych w Poznaniu oferuje dobre filmy, warte uwagi i poświęconego czasu. Ale większość z nich to ciężkie dramaty, nierozwiązane historie i problemy ludzkie. Dlatego mój wybór padł na komedię – „Frances Ha”.

Czytaj więcej »

Machina ruszyła…

Machina ruszyła…

DISABLED.

Machina ruszyła. Nawet się nie spodziewałam, że tak sprawnie.

Na początku roku, jak zwykle borykałam się z kontuzją. Jak zwykle, bo ciało czasem w zimie odmawia mi posłuszeństwa. Ortopeda straszył zabiegami i operacjami, co wprawiło mnie w dołowy nastrój. Aż któregoś dnia pomyślałam, że mogę tańczyć, nawet z rozwalonym kolanem. Choć trochę „niepełnosprawnie” to może wyglądać.

Czytaj więcej »

bo najlepiej się FRUwa z kontaktowcami

bo najlepiej się FRUwa z kontaktowcami

Chcesz pofruwać? Przyjdź na zajęcia z tańca. Baletnice przecież fruwają, podnoszone przez swoich partnerów, a zajęcia ze współczesnego, modern jazzu – zawierają elementy partnerowań. Przykładem jest np: Verger, który mimo wszechobecnego braku mężczyzn na zajęciach ruchowych każdego roku robi warsztaty, na których laski podnoszą się nawzajem.

Nie zmienia to jednak faktu, że najlepiej się FRUwa na zajęciach z CI (contact improvisation lub po ojczystemu kontakt improwizacji).

Czytaj więcej »

P jak Presja

P jak Presja

Do premiery spektaklu „Myśli…” Teatru Tańca KOINSPIRACJA zostały już dwa dni i pojawiły się pierwsze oznaki stresu.

Jak zawsze podczas przygotowywania premierowych spektakli, pojawiły się problemy. Chyba powinnam się przyzwyczaić… Piszę o sobie, ale wszyscy członkowie KOINSPIRACJI nie dość, że zdają sobie z tego sprawę, to i tak zawsze przyprawia to połowę o migreny, a drugą o mdłości.

Czytaj więcej »

Wiedźma wojny – lecz nie o wojnie

Wiedźma wojny – lecz nie o wojnie

Podczas Świąt jak zwykle miałam chwilę, żeby usiąść z rodziną przed telewizorem. Choć telewizja polska nie zawsze oferuje w święta coś interesującego.

I tym razem usiedliśmy wszyscy razem pragnąc zbić nadmiar wolnego czasu filmowo. Ograniczone pokłady ciekawości starczyły na kilkanaście minut i po tym czasie większość familii rozmyła się w przestrzeni rodzinnego domu zajmując się własnymi sprawami. Zostałam z mamą na kanapie, przełączając bezwiednie kolejne kanały i wertując wybiórczo Tele-Tydzień.

– A może obejrzymy „Wiedźmę wojny”? – wyrwała nagle mama – Na Ale Kino. Ma 3 gwiazdki!

Nie byłam zachwycona, nie przepadam za filmami wojennymi. Ale nie znajdując lepszej alternatywy zgodziłam się, mimo iż film już się zaczął.

I był to bezsprzecznie najlepszy film który oglądałam w tym roku.

Czytaj więcej »

UZIEMIONA

UZIEMIONA

Któregoś letniego dnia jechałam pociągiem z Poznania do Kołobrzegu. Było ciemno i tylko muzyka ze słuchawek dawała mi pewien wyimaginowany obraz przez nic niewidzące okno. Jak zwykle uprawiałam to, co potrafię najbardziej – wyobrażałam sobie tańczącą przed publicznością, na scenie Gdzie? W marzeniach jak zwykle trudno powiedzieć.

Czytaj więcej »

Krótka historia Teatru Tańca KOINSPIRACJA

Krótka historia Teatru Tańca KOINSPIRACJA

koinspiracja_logo

Niedawno ktoś zapytał mnie:

– Czym jest KOINSPIRACJA?

Chciałam instynktownie odpowiedzieć, że to grupa taneczne, w której tańczę. Ale to nie jest do końca poprawna odpowiedź.

Początki KOINSPIRACJI sięgają kwietnia 2009 roku, kiedy to mój kolega Łukasz zapragnął stworzyć zajęcia z tańca współczesnego, ale trochę inne od tych proponowanych na poznańskim rynku – czyli przeludnione, komercyjne, nudne. Miał marzenie, żeby stworzyć grupę, która będzie pracowała nad jakimś projektem, a nie bezwiednie powtarzała wciąż te same choreografie do popularnych kawałków, których każdy ma przesyt w radio. Rzucił pytanie w Polskim Teatrze Tańca i od razu uzyskał odpowiedź. Odezwał się Bartek, że on chętnie coś takiego stworzy. Za prawą rękę służyła mu moja przyjaciółka – Andrea.

Czytaj więcej »