Witamy w nowej Polsce.
Ja
Tak to dobry początek dla pewnego, społecznościowo-fanowskiego i obrzydliwie lajfsatjlowego ogłoszenia.
Dlaczego to w nowej? – ktoś zapewne zapyta – Przecież nic się nie zmieniło!
Zmieniło się, a jakże. Nasz rząd wszedł dzisiaj w wersję 7.0, bardziej kolorową, z nowymi ficzerami, które są spełnieniem marzeń wszystkich użytkowników. I tak właśnie już, zabrał się do radosnej roboty, bardziej wydajnej, nie obciążającej systemu, za to nasze portfele, ale do tego już się przyzwyczailiśmy. I tak dzisiaj, podczas pierwszego posiedzenia rozpatrywane były sprawy ważne, jak nie najważniejsze, czyli poniżej pasa, którymi zajął się całkiem odświeżony, znany dobrze wcześniej, Interesariusz Wnioskodawca – tym razem jako rządowy faworyt mediów wszelakich.
Ciągnąc złośliwie temat, doczytałem w jednej z kolorowych gazet, że znana aktorka Mucha A. szykuje się starannie na przeżycie najpiękniejszego orgazmu, przepraszam, porodu w życiu, zostawiając dalej pod znakiem zapytania kwestie czy na początku był zarodek czy już aby nie dziecko. Patrząc przy tym, oczywiście z zazdrością, na kolorową sesję zdjęciową przyszłej mamy (za te sesje zdjęciowe akurat tą kolorową gazetę podziwiam, gdyż są bardzo udane) czekam na kontynuację bestselleru sci-fi z elementami romantycznego horroru zakrapianego porem, selerem, marchewką, burakiem i jajem tasiemca, Powrót seksownej mamy – jak być! Sequelami zazwyczaj zajmują się inni reżyserzy, dlatego są jakie są.
Dzisiaj zrobił się rumor w sieci, ale o tym tylko jedno zdanie, na temat nowego projektu Tomasza Lisa, a może inaczej, nowego portalu dziennikarsko-opiniotwórczego, którym zarządzał będzie Tomasz Lis i który dźwięcznie okrzyknięto polskim Huffington Post. Z racji tego, że pan Lis ma już doświadczenie z siecią, swego czasu prowadził on-linowy program publicystyczny, to wierzę, że może nas czymś zaskoczyć, czymś nowym… Mimo tego, że kampania lekko przypomina, ale tylko lekko, jeden z wielkich niewypałów Solaris Gate. Zainteresowanych tematem odsyłam na stronę cosnowego.pl, a niezainteresowanych zapewniam, że jak serwis wystartuje to będziecie mieli przejeb…, bo wszystkie blogi i media będą o tym huczały, a co!
Dodatkowo, chciałem wspomnieć, że od wczoraj wieczora mamy oficjalny profil w serwisie Google+, gdzie podobnie jak na fanpejdżu naszym fejsbukowym, będziemy informować na bieżąco i nie tylko o rzeczach nam bliskich, nowych wpisach, oraz zachęcać będziemy do dyskusji. Kliknąć można w powyższy obrazek, lub w guziczek znajdujący się na stronie głównej, zaprezentowany właśnie na tymże obrazku, lub starać się wyszukiwać w samym Google+ lub w Wyszukiwarce Google. Nic prostszego. Zapraszamy i zachęcamy.
Jeżeli o mnie chodzi i o to co się dzieje z usługami w/w firmy, to muszę powiedzieć, że jestem w pełni pod wrażeniem zmian, pod względem estetycznym, jakoś czytelniej, ale wiadomo początki bywają ładne, a także pod względem funkcjonalnym. Zestaw od poczty, poprzez dokumenty gdzie możemy tworzyć nowe, czytać, składować i edytować grupowo (przede wszystkim dokumenty w formatach rodem z Microsoft Office), aż do czytnika kanałów RSS, którego ostatnich i oczekiwanych zmian fanem jestem z nielicznych. A kiedy dodamy jeszcze miły portalik społecznościowy do tego wszystkiego, na którym właśnie założyliśmy oficjalną stronę, i jedno logowanie zabezpieczane na dwa sposoby to możemy czuć się komfortowo. Niebawem do tego grona dołączy usługa Google Music – która pozwoli trzymać w chmurze naszą dyskografie (dostępną gdziekolwiek jesteśmy i gdziekolwiek się zalogujemy), zapewni do tego dostawę co jakiś czas pojedynczych darmowych kawałków do odsłuchu, a także dobrze zaopatrzony sklep w którym moglibyśmy nowości komercyjne zakupić. Oby tylko sklep nie był tak okazjonalny i amajzingowy jak iTunes, gdzie wysokość cen jest zapewne liczona jak wysokość cen sprzętu tejże firmy, bo wtedy skończą się achy i ochy. Zobaczymy.
A na to wszystko muzyczka:
Witamy w nowej Polsce, bardziej kolorowej, przyjaznej i wesołej, gdzie z uśmiechem na ustach będziemy mówić o podatkach oglądając któreś z kolei wydanie faktycznych wiadomości, gdzie będziemy latać w chmurach obliczeniowych co jakiś czas spadając kiedy nam prądu zabraknie, albo internet nam ktoś odetnie, lub zamiast zdjęć pulpaska podczas pierwszej Komunii Św. i babci wulkanizującej sztuczną szczękę na kotlecie, znajdziemy kolorowe obrazki falliczne i Walkę o ogień w wydaniu ze zwierzętami w przestrzeni kosmicznej w naszych cyfrowych albumach.
Witamy w nowej, innowacyjnej i cyfrowej Polsce… a Niecodziennik?
A NN będzie się rozwijał powoli, do przodu, serwując niecodziennie i niekulturalnie smaczki, od wczoraj także na Google+…
„Jesteś lekiem na całe zło i nadzieją…” witamy w ePolsce… ;)