Tak chciałabym -jak motyl.. odurzyć Cię zapachem kwiatów, na których siedziałam, omamić Cię bogactwem kolorów na moich skrzydłach, muskać Cię delikatnie wątłymi skrzydłami do utraty tchu. Abyś był przy mnie, zapomniał o wszystkim innym… Abyś trzymał mnie w dłoniach tak, jak tylko Ty potrafisz, żeby nasze oczy poszły spać i został tylko dotyk, muśnięcie warg i słodki smak zapomnienia… Cieszyć sie ulotnością, chwilą i bezdechem…
Obsypać garściami pocałunków powolnych, spokojnych, lekko uśmiechnietych. Muskać płatkami w kolorze skóry, drażniąc Twoje ciało sama doznawać przy tym rozkoszy. Pieścić wyznań muzyką, poić miłości nektarem. A kiedy byłabym juz syta Tobą obsypałabym Cię uwielbieniem…. i przykryła kochaniem…
Czy pozostawiam na Tobie choć pyłek, który usypuje się z moich skrzydeł, kiedy jesteś przy mnie?