Kategorie: na pigulebezpośrednik

Ranny.

Słońce można nazwać sadystą i brutalem, wrogiem pijanych i wrogiem skacowanych, skacowanych alkoholem, skacowanych życiem. W zaśmierdziałej klitce, walcząc z tym co ludzie, albo tak zwani ludzie, nazywają „pięknem”, przykleiłem gazety do okien. Bronię się przed tobą sadysto! Bronię się przed tobą ty skurwiałe słoneczko, kujące w oczy, palące skórę, bolące w głowę.

Pigułki przechodzą przez gardło, jakby przez rurę, nienapotykając już żadnych przeszkód, wszystko przepalone, zniszczone. Pigułki przechodzą, pigułki nie działają, pigułki już mnie nie lubią.

Ranny tak bardzo, niczym krople rosy zatrzymujące się na trawie, takie niewinne, takie bezbolesne, takie delikatne i lekkie. Tak łatwo je zepsuć, tak szybko znikają.

Zazdrość.
Rodzi się w głowie, bolącej niby bez powodu, niby noszącej pamiątki zeszłej nocy, urywające się w pewnym momencie. Czy ja wtedy otwierałem drzwi?

Jedyne co poznaje, to moje łóżko, tego zapachu nie da się nie poznać, zapach braku, tęsknoty za czymś, czego nie potrafię już nazwać…

Podziel się:

Piotr Siwiński

Nieprzyzwoicie uprzejmy aluzjonista, kąśliwy romantyk w rogowych okularach, który rzucił palenie, chory na twórstwo wszelakie - nie szczędzi sobie niczego. Nie zaczepiać, nie pytać, nie deptać dywanów i trawników.

Machnij komentarzem.