Kategorie: zejściabezpośrednik

Tryptyk.

Dziś umarłem na chodniku, w obojętności przechodniów z wyciągniętą ręką, ku sam nie wiem czemu. Spokój, jakby nie patrzeć, wielki spokój. Teraz już mam w dupie, teraz jak i zawsze, kolokwialnie bardzo głęboko. Dziś już jutro się nie liczy, a wczoraj umarło wraz ze mną. Jest dziś, jest teraz, jest zawsze, jest uśmiech, gdyż uśmiech jest wskazany w takich sytuacjach, jest ręka, omijana, gdyż każdy chce jak najdalej, gdyż każdy chce nie widzieć mojego szczęścia w strachu z wybałuszonymi gałami, gdyż dziwi się państwo szczęściu, które kuje w oczy, smuci, ma kolokwialnie głęboko.
Szczęście przyszło, więc leżę…

Podziel się:

Piotr Siwiński

Nieprzyzwoicie uprzejmy aluzjonista, kąśliwy romantyk w rogowych okularach, który rzucił palenie, chory na twórstwo wszelakie - nie szczędzi sobie niczego. Nie zaczepiać, nie pytać, nie deptać dywanów i trawników.

Machnij komentarzem.