Kategorie: muzykaTagi: , , , bezpośrednik

Mikrospokój

Mikrospokój

Mimo tego, że nie wierzę w zbiegi okoliczności, to jednak będąc ogromnym fanem Świetlików, wpadła mi w ręce płytka zespołu, który może się do tego jawnie nie przyznaje, to mnoży manierę melorecytacji. Mikrospokój, jest kolejnym po Towarach Zastępczych (Towary już się odnalazły w swoim własnym gatunku – autor) projektem, który wchodzi w w/w klimaty. Znaczy się, jeszcze próbuje.

Mikrospokój, to: Paweł Piechowicz i Mateusz Kraszewski, panowie tworzą w Trójmieście od lipca 2012 roku. Teksty piszą sami, inspirowani choćby alergicznym pyłkiem na wietrze, przez co na nieznośną lekkość tekstów bym się nie nastawiał.

To jak to jest?
Album nazywa się Niemoc, a eksperymenty muzycznie w nim zawarte są idealne. Sample i klasyki przenikają się w sposób fantastyczny i profesjonalny – jak na debiut to fiu fiu warsztat jest, aczkolwiek czym jest Electro-Hip-Step, który reprezentuje zespół? Już nie łapię się w tych gatunkach. Muzyka elektroniczna jest, klimacik noir jest, hip – jakby podciągnąć melorecytację to też jakiś się znajdzie, ale to już ignoranckie z mojej strony i mocno naciągane, dlatego stepu już szukać nie będę.

Niemoc

Najważniejsze to to, że czuć improwizację. I to wcale nie jest minus, gdyż dzięki temu całość wydaje się nienormalnie spójna a efekt zamierzony i udany.

Nikt nie lubi być porównywany, ale…

Kto nie poznał Świetlików, ma szczęście, gdyż dzięki temu zespołowi może ich odkryć i niestety już nie wrócić, a ci co nie przepadają za smutnym klimatem i piękną recytacją w rytm muzyki mieszanej to może niech spróbuje od Mombasy na linii (utwór piąty), a jak się nie spodoba, niech zapomni.

Jednak cieszy bardzo, że pojawiają się takie projekty, tylko niestety dzieje się to tak rzadko, bo trudno jest w podobnym klimacie wymyślać coś nowego. Sam nie mam pomysłu, bo przechodząc przez protoplastę naszych polskich klimatów to oni sami eksperymentują na tyle, że znakomicie zapychają niszę.

Mikrospokój jest powiewem świeżości, dobrze usłyszeć nowy głos, dobrze widzieć, że ktoś chciałby iść dalej i umie, ale do jasnej cholery nie widzę tego inaczej, na dzień dzisiejszy, niż jako chwilowego podoba mnie się i ucieknie już do bardziej doświadczonych zespołów, lub zespołu.

Dobrym jest to, że dzieło zespołu może być właśnie momentem startowym, w tych jakby nie patrzeć, specyficznych ale i wyśmienitych klimatach… i tego się trzymajmy. Ja osobiście dopinguje wykonawców, by przełamali wszelkie bariery i szli do przodu, niestety nie nucąc ich utworów, gdyż jakoś żaden nie wpadł mi w ucho. Ale nie zniechęcajcie się tą recenzją, bo Świetliki nie mają monopolu na recytacje, klimaty noir w muzyce, a potrzeba powiewów świeżości, no i promujcie Electro-Hip-Step (czymkolwiek to jest). A z racji tego, że album jest do pobrania za darmo, to tym bardziej zachęcam, bo na pewno znajdzie się niejeden oddany fan.

 

Podziel się:

Piotr Siwiński

Nieprzyzwoicie uprzejmy aluzjonista, kąśliwy romantyk w rogowych okularach, który rzucił palenie, chory na twórstwo wszelakie - nie szczędzi sobie niczego. Nie zaczepiać, nie pytać, nie deptać dywanów i trawników.

Machnij komentarzem.