Kategorie: sztukaTagi: , , , bezpośrednik

TAZM – Milczenie światła i wybrzmienie ciszy

Podczas mojego weekendowego odchamiania się postanowiłam nadrobić zaległości spektaklowe. Takim sposobem trafiłam na spektakl „Tazm – milczenie światła” Teatru Rosa w reżyserii Grzegorza Ziółkowskiego .

Do dziś nie potrafię powiedzieć na podstawie jakiej powieści, czyich wspomnień był spektakl. Imiona, nazwiska, daty jako pierwsze ulatują z mojego umysłu niczym podgrzany do temperatury wrzenia alkohol.

Ale wspomnienie oczu bohaterów pozostało…

Rzadko kiedy można zobaczyć spektakl, po którym publiczność siedzi w konsternacji i oczarowaniu tak gęstym jak bita śmietana, a „minuta” ciszy przeciąga się w wieki. Mocny, pełny, dopracowany. Pozostawiający na ustach cierpki smak goryczy, niczym dobrze skomponowane wino. Okrągłe wykończenie pozostawiające gamę rozbudzonych zmysłów.

To wszystko miał spektakl Teatru Rosa. Tragiczna historia więźnia, który przez 18 lat nie widział, zamknięty w celi. Nie widział światła i świata. A przecież dążymy wciąż do rozemocjonowania naszych zmysłów, do kąpieli świetlnych i poprawy humoru wakacjami w Egipcie. Potrzebujemy światła prawie tak mocno jak powietrza… Albo bliskości drugiego człowieka…

Szepty i krzyki aktorów idealnie odzwierciedlały stany psychiczne bohatera. Gdy wspominali o szmerze pełzających po celi skorpionów poczułam strużkę zimnego potu spływającą po plecach, pobudzająca każdy pojedynczy włosek. Ból, strach, uwielbienie – nabierają po spektaklu zupełnie nowych znaczeń. Znaczeń, które odbijały się echem w oczach aktorów. Oczach oświetlanych ledwie kilkoma reflektorami i lampą naftową, której drażliwy zapach subtelnie wypełniał przestrzeń.

Zaczęłam się zastanawiać, kim byśmy byli, gdyby na świecie nie było światła? Zdziwaczałymi człeko-podobnymi istami? Dla mnie światło jest jak puchowa kołdra otulająca skórę niczym miękkie pierze. Bez światła, słońca, gorąca – nie potrafię żyć. Czy dlatego zawsze odżywam na wiosnę?

Główna refleksja pozostaje – straszna, lecz prawdziwa. „Co może być gorsze od przeżycia koszmaru? Zaprzeczenie jemu!” I to, że takie rzeczy dzieją się naprawdę i wciąż. I że nikt o tym w Wiadomościach nie powie, nie wspomni nawet. Chyba, że się przekona na własnej skórze!

Podziel się:

Paulina Grochowska

Paulina Grochowska to współczesna, kobieca wersja Dr Jekyll'a i Mr Hyde'a. Za dnia specjalista ds. marketingu i PRu, po prawie - wieczorami zamienia się w "sceniczną bestię". Jest poznańską artystką: tancerką, choreografem, performerem i aktorką. Związana rodzinnie z Teatrem Tańca KOINSPIRACJA oraz Teatrem Strefa Ciszy. Wkurza się, gdy pytają ją o dowód w Żabce, choć grywa osiemnastolatki. W skrócie: chodzi w różowych okularach i nadal wierzy, że może zbawić świat.

Machnij komentarzem.