Kategorie: Myślbezpośrednik

Długi weekend…

Piątek, godzina 14:19 wyruszam z Kołobrzegu do Poznania. W Jastrowiu okazuje się, że dzień wczesniej był wypadek. Tir przywalił w pociąg. Samochód się spalił, warzywa, które przewoził rozsypały się po całej okolicy, tory uszkodzone, nikt nie zginął. Dalej pociągiem nie pojadę. Kolej zorganizowała podwózkę autokarem do następnej stacji. Kilkaset osób miałoby się zapakować do jednego autokaru. Pomysł przedni…czekałem na rozwój wydarzeń z ironicznym uśmiechem. Ludzie ładowali się z całym impetem do środka, przepychanki, ściski, bieganina. Ktoś zapomniał bagażu, inny, pijany nasikał na autobus…bo fajnie. Mi się nie spieszyło, przecież nie codzień można uczestniczyć w takim przedstawieniu. Pierwsza tura sardynkoludzi załadowana. Pojechali. Czas upływa całkiem interesująco, gdy nieznani ludzie skazani są na siebie przez dłuższy czas. Początkowo cisza, z biegiem czasu pojedyńcze zdania, w końcu rozmowy. Kolejni jednorazowi znajomi :). Mięło już półtorej godziny kiedy to zjawił się autokar po kolejną część ludzi. Oczywiście nie spieszyło mi się do środka…musiałem dowiedzieć się co będzie dalej. Z czasem, gdy towarzystwo się kurczyło grupa jakby bardziej się integrowała. Skoczyliśmy po kilka piwek, jakiś prowiant, towarzystwo się rozkręciło. W pewnym momencie podszedł do mnie mężczyzna po czterdziestce z wąsem, dość przeciętnej budowy ciała. Widać było, że swoje już dziś wypił.

– Się ode…odezwie się do mnie.
-??
– No niech powie coś powie. Bo…bo ja szukam faceta.
– Ale ja wole kobiety.
– Noo ee ja też wole kobiety. Ja szukam faceta co mi zaszkodził. Policja jestem, znaczy, policjant znaczy w policji pracuję.
I tak do każdego kogo spotkał. Ciężko było stwierdzić, czy był aż tak pijany, czy po prostu chory psychicznie, a może jedno i drugie? Okazał się niegroźny i w końcu wydusił z siebie, że szuka po głosie zabójcy swojej siostry. W końcu zniknął gdzieś za zakrętem.

Po okresie jakichś dwóch browarków pojawił się znowu autokar. Tym razem o wiele nowocześniejszy i wygodniejszy od poprzedniego. Grupowo postanowiliśmy tym razem wejść do środka. Było nas już tylko dziesięć osób lecz kolejna porcja oczekiwaczy, która pojawiła się wraz z następnym pociągiem z pewnością nie ułatwiała nam zadania. Jednak wszystko poszło gładko i sprawnie. Kilkadziesiąt minut w wygodnym autokarze i przesiadka na pociąg. Cała akcja trwała jakieś cztery godziny z hakiem. Fajna sprawa :D.

Do Poznania dotarłem gdzieś około północy. Odebrał mnie znajomy i ruszyliśmy do niego "pouczyć się" na egzamin. Po kilunastu minutach musieliśmy się zatrzymać. Wypadek. Jakiś mężczyzna wpasował się idealnie w wielki stalowy słup samochodem. Auto złożyło się w harmonijkę. Pełno policji, straży pożarnej, ratowników. Wydobyli go z wnętrza. Nieprzytomny. Brak pulsu. Reanimacja. Przez dłuższą chwilę stałem jak wryty i patrzyłem jak umiera. W jednej chwili człowiek zamienił się w martwą kukłę. Bez marzeń, planów na przyszłość, pracy, rodziny, przyjaciół, znajomych, drzewa, syna, domu, sam. Ot tak…w kilka minut.
Ocknąłem się gdy jakiś młody policjant stojący obok powiedział, że koniec widowiska, żebyśmy już jechali.
Gdy dotarliśmy na miejsce wciąż przed oczami miałem martwego człowieka. Znieczuliłem się browarem, spróbowałem bezskutecznie zrozumieć coś z notatek na egzamin. Poszedłem spać. Rano pojechaliśmy na uczelnię. Egzamin jakoś zleciał. Oby do przodu/
Wpakowałem się w pociąg i ruszyłem do Wrocławia. Uwielbiam klimat tego miasta. Zawsze ciesze się gdy mogę tam wrócić. Na rynku spotkałem się z Wawrzyńcem, skoczyliśmy do jego znajomych, ktorzy przesiadywali juz w pubie. Oczywiście musiałem wypróbować kilka rodzajów browarka :D Później, gdy trafiłem juz do ich mieszkania zaczęła się całkiem sympatyczna parapetówa :) Całość skończyła się gdzieś nad ranem.
Otworzyłem oczy, umyłem się, zjadłem śniadanie na jakie pozwoliły mi fundusze…a raczej ich resztki i znowu ruszyłem na dworzec.

Ponad cztery godziny atrakcji zafundowanych przez PKP, w pól doby do Poznania, refleksja na temat życia i śmierci, egzamin, spora ilość piwa, ok 900km i dwa dni. W piątek znowu wsiadam do pociągu….

http://vimeo.com/moogaloop.swf?clip_id=4745358&server=vimeo.com&show_title=1&show_byline=1&show_portrait=0&color=&fullscreen=1

NIN-And all that could have been from Heba Mitkees on Vimeo.

Nine Inch Nails – And All That Could Have Been. Melancholijnie na dobranoc.

Podziel się:

Machnij komentarzem.