Kategorie: jeden_głębszyTagi: , , bezpośrednik

Żyjemy w czasach ostatecznych

Żyjemy w czasach ostatecznych

Moi drodzy, nie wierzę, że wszystko zakończy się nagle 21 grudnia, nie skończy się wraz z kalendarzem Majów, nie wierzę w każdy zapowiadany z wielką pompą koniec świata.

Świat nie pęknie jak bańka mydlana, no chyba że za sprawą jakiejś zabłąkanej asteroidy. Świat jaki znamy w moim mniemaniu, kończąc się będzie gasł powoli schodząc coraz bliżej horyzontu zdarzeń, spoza którego nie ma już ucieczki. Wbrew powszechnej opinii, że jesteśmy ukoronowaniem stworzenia, uważam, że jesteśmy najsprytniejszą małpą w stadzie ale czy najmądrzejszą? Na pewno najbardziej zachłanną. To widać, widać w działaniach rządów, w eksploatowaniu innych istnień dla własnych korzyści, w zawłaszczaniu idei zamiast dzielenia się nią aby wspólnie z ich dobra korzystać w narzucaniu poglądów, wiary, sterowaniu rządami przez chciwe korporacje, w narzucaniu kogo kochać a kogo nienawidzić. Paradoksalnie coraz mniej należy do nas, coraz więcej do tych, którzy mimo zbytku są wiecznie nienasyceni.

Do tych, którym z wielką łatwością przychodzi w imię własnych interesów, poświęcać życie innych. Dla tych, którzy z lękiem wyczekują rozpoczęcia kolejnej, III Wojny Światowej, mam złą wiadomość: przegapiliście ten moment. Ta wojna od dłuższego czasu już trwa. To wojna o nasze dusze, mamy brać to co otrzymamy od sił dzierżących w rękach nasz los, na nic więcej nie zasługując, musimy od nich przyjąć jeden słuszny punkt widzenia, jedną religię, jedną władzę bez dyskusji. Pierwsze dwie Wojny Światowe z tej perspektywy były prymitywnym nawalaniem się pałami po łbach w porównaniu z wyrafinowaniem obecnie trwającego globalnego konfliktu, globalnego bo informacja nigdy nie podróżowała na drugi kraniec globu szybciej niż obecnie i nigdy nie bywała bardziej zniekształcana marketingową propagandą i dla zysku niż teraz.
Jest jednak nadzieja.

To płomyk świeczki,
rozświetlający cienie wietrznej nocy
w który wierzę, w nim pokładam nadzieję
Nikłe światełko rosnącej wolności
Iskierka jedynej,  prawdziwej wiary
To nikłe światełko miłości.

To brzmi jak truizm. Ale może trzeba go przypominać. Tylko miłość może nas ocalić. Kochanie najbliższej nam osoby jest pierwszym krokiem do pokochania innych. Kochamy innych, takimi jacy są, tak po prostu, to nie miłość romantyczna, to nie wysilony szacunek, to nie napompowana poprawność, to nie tolerancja w roli szmaty do wycierania brudów. To nie powstrzymywanie się od potępiania czynów złych, to nie zarzucanie jako zła, odmiennej od mojej perspektywy. To zrozumienie, że tylko od nas samych zależy jaki ten świat pozostawimy po sobie. Wiadomo, nie zmienimy nagle całego świata. Ale wierzę, że dobro powraca i jest przekazywane dalej. I wbrew tym, którzy chcą byśmy trwali w konflikcie, tym co łowią w mętnej wodzie, nadal uważam, że należy czynić dobro. Tolerancja to nie jest kajdan poprawności, to jest zrozumienie, że nie istnieje utopia, doskonała jedność poglądów, wrażeń, myśli i wiary, jest akceptacją różnorodność tego świata.

Każdy przebywa jakąś drogę zdobywając własny pogląd. To inne spojrzenie na świat, nie może być źródłem konfliktów. Powinno być dla nas inspiracją, oknem z którego można zobaczyć świat z zupełnie innej perspektywy, być może widok z naszego okna może być natchnieniem dla innych. Dobrze, gdybyśmy się wzajemnie inspirowali, nie zwalczali ze względu na różnice. To nie jest nagradzane oklaskami show o mowie nienawiści, choć ta według mnie ma miejsce tak na samej górze, jak i na ulicy. To nie show za dutki. Miłość nie szuka poklasku, miłość nie widzi różnic. Jeżeli tego nie zrozumiemy, jeżeli się poddamy to stracimy życie.

Być może z tymi rozterkami jesteśmy sami na tej skale, przy niewielkiej gwieździe, choć osobiście w to nie wierzę, jednak jeżeli poddamy się to pozostanie po nas coraz słabszy ekspandujący w kosmosie z prędkością światła bąbel transmisji radiowych, w którym zawarta jest cała nasza historia, nasze lęki, nadzieje, wątpliwości, żądze, marzenia i miłość. Być może dotrze on kiedyś do kogoś gdzieś i gdy nieoczekiwanie cała ta wyemitowana niechcący, niesiona na falach elektromagnetycznych historia się urwie, ten ktoś powie do siebie: Było sobie życie… było. Żyjemy w czasach ostatecznych, które nie są zdarzeniem. To proces.

Tylko w nim pokładam nadzieję 
w moim małym światełku
nikłym światełku miłości. 

P.S.
Mam nadzieję, że nikt nie będzie miał mi za złe, tak luźnego potraktowania fragmentu słów z utworu Erica Serra „Little light of love” z filmu „Piąty element”. Dla niezadowolonych jednak, małe pocieszenie poniżej.

 

Podziel się:

lucidmordent

Pole z formularza, które właśnie wypełniam, działa na mnie zbyt onieśmielająco zwłaszcza wobec ciągle niepokojąco wybłyskującej jak światełka na kontrowersyjnej linii przesyłowej Kromolice-Plewiska, świadomości, że jest się ciągle za młodym na pisanie ekhm... biografii. Biografii zatem nie będzie, napiszę ją po śmierci albo nawet lepiej, niech ktoś inny ją napisze. W razie gdyby bio okazało się zbyt szare na rzeczywistość w HD Ready, ma moją permisję do koloryzowania a nawet zmyślania anegdot i naciągania faktów! Po śmierci wszak d#@a nie rządzi a inni też niech sobie zarobią na trupie! Taki jestem skromny - a co!

Machnij komentarzem.