Kategorie: Myśl, pieprznieTagi: , , , , , , , , , , , , bezpośrednik

Niepiśmienny o życiu…

pisuardesa

Klient sfajdał się na ścianę,
wszystkie kible są zapchane
Dziki Jasiu urwał spłuczkę,
jakiś pedał przyszedł z wnuczkiem.
Żaba skacze w umywalce,
proszę się podcierać palcem
A z sufitu woda kapie,
jako sedes ścierny papier

Big Cyc – Wielka miłość do babci klozetowej

Stwierdziłem podczas weekendowej podróży, że lubię pisuary. Nie muszę niczego dotykać, jak odchodzę woda sama się spuszcza, raj sterylności, bo kto wie kim był ostatni używający, jaką wodą toaletową się oblał, dlaczego osikał kafelki (mam nadzieję, że siebie samego też) i co oprócz mocznika jego wydzielina członkowa posiada. Nie martwię się niczym, gdyż nie dotykam, omijając wszystkie kałuże w sposób wyrobionego już odruchu czystości.
Dodatkowym atutem są papierowe ręczniki, nie dość, że miło wytrzeć ręce w coś co może służyć jako papier toaletowy, ale też jednocześnie, kiedy zaistnieje potrzeba wysiąkania dziury nosowej, to nadają się do tego idealnie. Ciężko jest wydmuchać nos w suszarkę, a wykonanie tej czynności do zlewu na tzw. „rolnika” nie bawi mnie wcale.

Rozpocząłem klozetowo, gdyż toaleta jest miejscem doskonałym do rozmyślań, wpadania na cudowne pomysły, zastanowieniu się nad wieloma rzeczami, oraz najlepsze miejsce do czytania książek. Najlepsza do tego wszystkiego jest własna toaleta, gdyż w dzisiejszych czasach mamy opory do obcych muszli klozetowych i z reguły jeżeli siadamy, to na grubej warstwie papieru, bądź ustawiamy się w pozycji awaryjno-horyzontalnej i ćwiczymy na tzw. „lotnika”, lub jak kto woli „małysza” (nie wiem czy tzw. Małysz załatwia w ten sposób swoje potrzeby, ale jakby nie patrzeć każda chwila jest dobra na trening). To drugie potrafi niestety zapsuć czasami humor kolejnemu pacjentowi, gdyż podczas takiego lotu toaleta, najczęściej biała, potrafi zmienić kolor na mniej smaczny.

Robią to mali, nauczeni przez własne mamy, które z dozą czułości straszą swoje pociechy potworami owsikami i robią to duzi na różne sposoby, ale najczęściej wspomniane wyżej. Całemu procesowi podlegają i mężczyźni i kobiety.
Tak mili panowie, kobiety też. Cisi co wierzą w to, że kobiety nie mają z tą poważną czynnością nic do czynienia, to są w błędzie. Drodzy Panowie, paniom to nie znika w nad przestrzeni, nie przetwarzają tego w antymaterię, ani tym bardziej nie wyparowuje, ROBIĄ TO NORMALNIE, to tak jak ze świętym Mikołajem. Jeżeli komuś zepsułem piękną wizję kobiecości, to nie przepraszam…

Jak już wspomniałem robią to mali i duzi, niezależnie od płci, w pewnym wieku się dochodzi do tego, że cudowne myśli podczas tak wielkiego skupienia, wytwarzają się w głowie i są trafne, albo książka przez nas analizowana nabiera nowego sensu, na pewno jest to też wynik świętego spokoju, który nam towarzyszy zawsze z mocno zatkanym nosem, ale cóż coś za coś. Nie wspomnę już wcale i nie będę się rozwodził na temat poezji klozetowej, bo o tym nie teraz.

Osobiście, kiedy wyjeżdżam na weekend do Szwagra, poczytuję u niego takie kobiece pismo, w dodatku bardzo ciekawe, które jego małżonka co miesiąc kupuje, niegłupie pismo, tytułu nie podam, w którym oprócz fachowych artykułów pań seksuologów i faszystowskich feministek, można zatopić się w felietonach znanych i niekoniecznie lubianych, bądź na odwrót, osób.
I idąc do consensusu całego wywodu klozetowego, chciałem was drogie Pamiętniczki i Pamiętniki poinformować, iż mój warsztat pisarski będę szkolił w tym kierunku, gdyż oto właśnie w owej toalecie, w ten zacny weekend odpoczynkowy, dostałem błogosławionego natchnienia, łykając wiele słów, wersetów moją mózgownicą. Trzeba przybrać formę. Nie, nie zrezygnuję z opowiadań i innych tekstyliów, także będą się pojawiać, zawsze między moimi wywodami na temat humanitarnego stylu życia, okiem humanisty w branży IT.
Wielu pisarzy twierdzi iż felietony są dla lamerów, albo lamerzy czytają felietony i oni pisać nie będą. Choć po jakimś czasie jednak zaczynają pisać tu i ówdzie, a czasem w swojej pieprzonej hipokryzji pod pseudonimami. A ja, że jestem stworzeniem rozumnym, szanuję ich zdanie, ale nie podzielam, dlatego będzie jak będzie, ale po mojemu. Bless toilet…

Tych co spodziewali się jakiejś puenty zapraszam do następnego wiersza…

Tutaj publika wstaje i wychodzi, bez słowa, gdyż szkoda słów. Kobiety są oburzone, bo ktoś zdradził ich sekret, wyżelowani, nie tylko na głowie, chłopcy zdruzgotani, gdyż doszło do nich, że kobieta też człowiek i nawet TĄ rzeczą nie różni się od nich ani nu nu. Dzieci nie wpuszczono na salę, babcie odmawiają różaniec za Polskę, w telewizji wybory do Europarlamentu, a w radiu rozmowy nigdy się nie kończą…

za oknem cisza, niekoniecznie wyborcza…

PS. wypocząłem… wróciłem…

Podziel się:

Piotr Siwiński

Nieprzyzwoicie uprzejmy aluzjonista, kąśliwy romantyk w rogowych okularach, który rzucił palenie, chory na twórstwo wszelakie - nie szczędzi sobie niczego. Nie zaczepiać, nie pytać, nie deptać dywanów i trawników.

Machnij komentarzem.