Niby kiedy kończy się jakaś dekada w życiu, a co lepsze zaczyna się kolejna, wszyscy najbliżsi zadają pytania w stylu: „jak się czujesz jako… (i tu uzupełniamy zgodnie z ciekawością pytającego i ze swoim stanem wiekowym)”. Kiedy doszedłem do tego pytania w swoich osobistych refleksjach, uzupełniając wielokropek słowem „trzydziestolatek”, doszedłem do wniosku, że mogę wystawić na próbę moją dojrzałość i wrażliwość. Dzięki pewnym zbiegom okoliczności, znajomościom i sympatii trafiłem na występ Operowy w poznańskiej Scenie Na Piętrze.
Muszę tutaj wspomnieć, by co nie co rozjaśnić Wam, że co jakiś czas dochodziła do mnie myśl prowokująca zastanowienie, że zagłębiłbym się w muzykę poważną i operę. Generalnie na Waszym miejscu nie doszukiwałbym się tutaj podtekstów homoseksualnych, gdyż podtekst połączony z owym gatunkiem jest grubo przesadzonym stereotypem, grubo.
Co mnie blokowało? Nieznajomość w ogóle tego typu muzyki, a chciałoby się zacząć do najlepszej interpretacji w końcu, by nie zniechęcać się na wstępie, który i tak bywa utrudniony, bo okładki płyt w sklepach lub „nie wiadomo co po włosku” na youtubie jakoś do mnie nie przemawiają. Cholera, nawet nie wiem jak tego szukać. A tym bardziej na początku chciałbym ustrzec się fanatycznych historyków muzyki, którzy zanim dadzą mi polecaną płytę do ręki będą snuć opowiadania prowokujące ślinę do lekkiego wyprowadzenia się z ust podczas dyskretnego przysypiania w poważnym zasłuchaniu.
W życiu dotkniętym praktycznie każdym gatunkiem muzycznym, pomijając faken szit fat fart death brutal metal i temu podobne jawią się tylko dwie luki: country i szeroko pojęta właśnie, muzyka poważna. Dlatego sprowokowany sytuacją, schowałem działa wraz z ironiczną ciężką artylerią i skorzystałem z zaproszenia Sceny by podziwiać barwę głosu pani profesor Antoniny Kowtunow i jej studentów w programie mocno karnawałowym Opera, operetka, musical.
Kim jest prof. Antonina Kowtunow? Oprócz tego, że uczy przyszłe pokolenia div i divów w Poznaniu, to jeszcze jest osobą „Zasłużoną dla Kultury Polskiej” a potwierdzeniem tego wszystkiego jest niesamowity głos i talent.
Tak więc ja i opera. Zaczynamy jazdę bez trzymanki bujając się na fotelu w lewo i w prawo, by już na początku zwrócić uwagę na to, że bycie śpiewaczką operową, wzmaga kobiecość pierdyliard razy, wynosząc ją na wyżyny. Zawód skazujący na chodzenie w pięknych sukniach i na delikatność ujawniającą się w mocy głosu.
Na scenę wchodzi drobinka, aż zmieniłem stronę siedzenia na krześle i z zainteresowaniem przykułem wzrok, gdyż moje nastawienie skierowane było na delikatną arię.
Aż tu nagle…
Jak huknie, jak wyciągnie swój sopran spod kiecki, jak przywali między oczy swoim śpiewem, aż zacząłem lekko przykuty do fotela, zastanawiać się, gdzież to ona chowa ten dźwięk. Tak moi mili, mit padł, nie trzeba mieć dużego kufra by wydobyć z siebie pokłady nieskończonego dźwięku masującego bębenki nie tylko widzom ale i przechodniom dwie ulice dalej. O ja… i tak kolejna, i kolejna, piękna i drobna osoba. Pamiętałem zawsze z telewizji, „wielkie” Divy jako „wielkie” z „wielkimi”. Mit, moi mili, mit (zobaczcie tylko film pod felietonem)!
Kiedy doszedłem do siebie i mój podziw przesunął się w pełni z osoby, która wykonywała na samo wykonanie dzieła, zrobiło się całkiem przyjemnie. Tak, opera ma coś w sobie, ale do samochodu jeszcze bym jej nie brał, choć znam takich co słuchają Chóru Aleksandrowa podczas jazdy. Opływając w tej przyjemności, nagle stałem się bohaterem teledysku Thriller Emdżeja.
Interpretacja przerosła mnie i moje chowanie dział, interpretacja czyli wykonanie utworu, wczucie się w tekst opery i roli jaką się przyjmuje przypominało mi dość specyficznie wspomniany wyżej teledysk. Pewnie gdybym był w operze i przeżywał całe śpiewane dzieło od początku do końca, może byłoby inaczej, ale jednak mocny śpiew i wypinanie oczu (nie nie tego co myślicie) podczas tegoż dzieła, a kiedy do końca nie wie się o czym to wszystko jest, bo śpiew jest po włosku, lub francusku i niemiecku.
No właśnie, słuchać tak, oglądać jeszcze nie. Gdyż, żeby oglądać trzeba poświęcić czas by dowiedzieć się o czym jest np. Lakmé, Requiem, Carmen, La Traviata czy Kukushka.
Sam występ oceniam pozytywnie, pani profesor świetnych studentów, a swoją dojrzałość pod tym względem jeszcze nie do końca, gdyż słucha się fajnie jako dźwięków, a nie słów. Ale nie powiem, czuje się zachęcony do szukania i dzięki takiemu niepozornemu występowi, jeszcze nie potrzebuję historyków muzyki na tym etapie by słuchać, już zacząłem powoli, z resztą, czy to nie jest piękne i fascynujące:
- posłuchaj na Deezer: http://www.deezer.com/album/309163
- posłuchaj na Deezer: http://www.deezer.com/album/7356920
foto: http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Upior_w_Operze_oklaski.jpg, http://www.scenanapietrze.pl/spektakle/sezon-20132014/ksie-karnawa/antonina-koftunow-gwiazda-karnawaowego-programu