But you see, it’s not me, it’s not my family.
In your head, in your head they are fighting,
With their tanks and their bombs,
And their bombs and their guns.
In your head, in your head, they are crying…In your head, in your head,
Zombie, zombie, zombie,
Hey. What’s in your head…The Cranberries – Zombie
– Ile jeszcze masz zamiar tego wypić? – zapytał głos z szafy.
– Tyle ile trzeba. Przynieść ci? – zawarczał bohater, który bohaterem nigdy nie był.
– Dawaj! – uchyliły się lekko drzwiczki skrzypiąc po swojemu – Tylko donieś tym razem i nie wypij po drodze…
– Aaaahhh – rozległ się głos jaki towarzyszy zazwyczaj po spożyciu, drzwiczki zamknęły się cicho w swoim rozczarowaniu.
Przychodzi taki moment w życiu mężczyzny…
Nie nie, to nie będzie „pospolite pieprzenie” obleczone sensacyjnymi wywodami na tematy oczywiste, a tym bardziej o momentach w życiu mężczyzn, którzy takowe posiadają i nikt nie przetłumaczył ich na język wenusjański, co oczywiście odbiło się różowo-pochmurną wzajemnością, ale o tym też już książki pisano więc też nie będzie – nie ukrywałem jednak nigdy, że to jeden z moich ulubionych tematów. Nie będzie też o tym jak dawno czegoś nie napisałem, bo już tłumaczyć się nie mam zamiaru, choć zdradzę rąbka tajemnicy co się działo, kiedy się nic nie działo.
Dawno, dawno temu, kiedy komputery nie zgasły przez „milenijną pluskwę”, my Polacy nie wiedzieliśmy co to jest Facebook i podniecaliśmy się na widok lustrzanek cyfrowych, kiedy to dotykowe telefony nie mieściły się w wyobraźni i tak wtedy bujnej, a piwo w pubach było za 4zł, bohater który nigdy bohaterem nie był, był innym człowiekiem niż teraz. Niektórzy powiedzą „tak tak ludzie się zmieniają”, no jasne że się zmieniają, ale w tych czasach kiedy uwiecznić można wszystko, a jak się to zakopie gdzieś głęboko i zapomni o tym przez dłuższy czas, tym szok jest większy, dużo większy niż porównywanie swojej talii ze zdjęciami przy kotlecie. Tak teraz pakując swoje zabawki nie-bohater, dokopał się do pewnych pamiątek i jeszcze jak na złość grzebał i kopał głębiej, nawet po starych wypowiedziach gdzieś w internecie zauważając to jak bardzo zmieniło mu się słowo, jak bardzo zmieniła tematyka, jak bardzo gdzieś spłaszczyło się jego jestestwo nadając nowego wymiaru. Co lepsze nie-bohater odkrył, że jednak pewne rzeczy w nim siedzą dalej i teraz zacięcie kombinuje jak je pobudzić do życia, gdyż kiedy spojrzał po tak długim czasie na siebie bardzo polubił tego człowieka sprzed wielu lat. Co gorsza, nie żałuje żadnego popełnionego kroku.
Zmieniamy się. To nie jest wielkie odkrycie, lecz refleksja. Zmieniamy się, nigdy na gorsze, ale zawsze na coś innego. Po drodze naszej życiowej gubimy coś, jednocześnie odnajdując coś nowego, stając się nowym człowiekiem. Inni sentymentalni będą widzieć więcej minusów, nowi widzą same plusy i życie toczy się dalej. I nie potrzeba tutaj jednak projektu Pana Tymochowicza by odnaleźć siebie sprzed lat, wystarczy pogrzebać. Ot niewdzięczne czasy dla tych co zostawili swoje ślady w sieci. Od razu wytłumaczę tytuł wpisu, jest to cytat z pewnego filmu „prezentu” urodzinowego popełnionego przez Cusha (wywołuje do tablicy), gdzie przez doskonały montaż mówię sam o sobie takie właśnie oto słowa. To co jest najpiękniejsze, że trudność mi została, na kontrowersyjność jednak zbyt mało czasu. Zmiana.
Zmiany są dobre i stąd moja ciekawość jak Wy Czytacze odczuwacie zmiany samego siebie, czy tęsknicie za sobą (nie za sytuacjami) sprzed wielu lat? Może jednak czasem warto odkurzyć nie tylko swoje zdjęcia, ale i pamiętniki, filmy (nawet rodzinne), ślady w sieci które zostawialiście parę lat temu. Często takie odkrycie siebie sprzed wielu lat nie tyle nas czegoś nowego uczy, ale i jednocześnie tłumaczy wiele spraw i podjętych ścieżek. A odkurzyć można zawsze, nie tylko z powodu przeprowadzki, który był moim powodem.
Przeprowadzki która trwa dobry już czas, stąd moje zaniki pisania, a jednocześnie zacznie się już zaraz. Zamierzam dobrze wykorzystać ten czas, odświeżyć dobrze umysł, pozamykać sprawy, by wrócić znowu z niecodziennikiem (który tak na prawdę ma już lat osiem) nowym, lepszym i bardziej kontrowersyjnym. Oczywiście między czasie będę zamieszczał małe elementy na stronie, więc niech nikogo głowa nie boli.
Odkurzajcie, odświeżajcie wspomnienia, warto!
PS. a pro po zdjęcia – pamiętajcie, najlepsze towarzystwo to swoje własne towarzystwo, o!
Nie tęsknię :) To co mogę mieć najlepsze w tym momencie, to ja jaka jestem teraz. Innej mnie teraz mieć nie będę. Tej Agi sprzed kilku lat już nie ma, tą którą się stanę wkrótce – nie ma… jeszcze (!) :) Zbieram doświadczenia, naukę z przeszłości, kolekcjonuję przemyślenia, zachowuję dobre poglądy, wywalam złe przekonania. Wszystko, by to wykorzystać, rozwijać się i mówić sobie, że co dziennie jest lepiej, że ja co dziennie staję się lepszym człowiekiem :) Powroty do wspomnień? Pewnie! Tylko tych pięknych i tych, które uczą :)
Meh. Gdy przypomnę sobie mnie sprzed lat, mam mieszane uczucia. Z jednej strony, totalnie zmieniło mi się spojrzenie na świat, ludzi i siebie, a większość decyzji, wypowiedzi, czynów wydaje mi się nieprzemyślana i wręcz głupia. Z drugiej strony, zazdroszczę młodszemu mnie spontaniczności i samooceny. Cech, które obecnie wydają mi się bardzo głupie i bezpodstawne, ale które także sprawiały, że coś się w moim życiu czasem działo.
Byłem głupcem. Ale czasem zazdroszczę młodszemu sobie tej głupoty. Naiwności? Był to czas, kiedy niekompatybilność umysłowa z większością ludzi, na których trafiałem, nie irytowała i nie alienowała.
Ostatecznie nie nauczyłem się nic, tylko odrzuciłem ideały na rzecz cynizmu.