Ostatnia katastrofa kolejowa pod Szczekocinami wstrząsnęła całym krajem, mnóstwo osób zabitych i rannych, z pociągów nie było co zbierać. Chwała wszystkim bohaterom, którzy dokonali wspaniałej akcji ratunkowej, chwała mieszkańcom pobliskich miejscowości za determinacje, zimną krew i oddanie serca wszystkim ofiarom. Chwały jednak poskąpię dla nekrofilii politycznej uprawianej kosztem kolejnej tragedii. Banda [cenzura], [cenzura] i [cenzura] i dupa.
Oczywiście, jeżeli mamy tragedię, to mamy także rachunek sumienia, rachunek za usługi i rachunek po to by zbyt tanio nie było, odnośnie stabilności naszych żelaznych przewoźników. I jak zwykle okazuje się, że jest do dupy, że mamy pięćdziesięcioletnie składy, że tory są stare i krzywe, że syfiaste dworce, a pociągi co jadą przez pół Polski cztery godziny w tym jedną godzinę poświęcają na odcinki dwudziestu kilometrowe. Ot nic nowego. Ja sam już nie pamiętam, kiedy to pociąg, którym jechałem, nie miał jakiś atrakcji. No właśnie, ja sam…