cackają się nazbyt z umarłymi
noszą wianeczki świeczki
i choć na głazach leży dawno śnieg
trup żyje w mózgach wizja zdradzieckataniec i raz dookoła
i raz i kres i brzegchadzały za wszystkimi zabobonne cuda
ogniem w godzinie przedświtu
krzyże nie tylko błogosławią
w kostnicach i na wojnach chcę mitulud bratem ludu
Świetliki – Chmurka (oryg. J. Czechowicz)
Pewnej pięknej sobotniej nocy, kiedy to chmielowa czarodziejka dawała upust różnym dziwnym, aczkolwiek mądrym, tematom. A młodzi ludzie, będący tłem do sytuacji, raczyli się mocniejszymi trunkami, wskazując bardzo mocno na swoją niezależność (kłamali). Pewna osoba, zadecydowała swoją przymuszoną wolą, gdyż jak się kończy ogień w kieszeni, a wstyd poprosić to jest to przymuszona wola, odpaliła swojego niekoniecznie smacznego papierosa od palącej się na stoliczku świeczki. Zapewne gdyby ta sytuacja się nie dokonała, to ten wpis miałby inną treść.
Ale przez to, że zakończył się debatą z lekkim pomrukiem alkoholowym, to już tłumaczę.