Esencja…

Fantazyjna życia esencja… wyciskana co dnia, co chwila w myślach… jej sens…
Słowa  tulące, jak puchate poduszeczki…
Dotyk miękki, delikatny czekoladowego spojrzenia…
Warg wilgoć i opiekuńczość… ich troska…
Ciepło muskających ciało dłoni wywołujące wewnątrzdrżenie…
Kwintesencja nasycenia barw współbycia….

 Z takimi rodzynkami życia ranki są radosne, południa pogodne, popołudnia wesołe,wieczory zabawne.. i namiętne noce…

Wtedy niebo można zostawić w spokoju… czerpać siły z siebie nawzajem.. garściami, oddechami, szeptami i nigdy się nie bać.. bo i czego? Jest wszystko, czym warto żyć… wystarczy zamknąć oczy… by  to poczuć.. a wszystko inne traci znaczenie..

W ukojeniu…

Już dobrze… złe sny odchodzą daleko, kiedy się o nich nie myśli- potem można je zamieść… małą szczoteczką na małą zmioteczkę i czystą szmatką zatrzeć ślad….
Masz rozszerzone źrenice-zrobię Ci ciepłej herbaty ze słodkim syropem, odwróci uwagę na chwilę…
Utulę Cię i opowiem  bajkę, na dobranoc o czymś, co zawsze chciałeś mieć, co chciałbym Ci dać, co spłynęło w dobiciu, wytaczając kroplą kołysanki…
Zaśpiewam, żebyś nie bał się tej ciszy w szafie nie mieszka potwór, możesz spać spokojnie… już dobrze… przyzwyczajenie czyni cuda, odbijając się poduszką na policzku…
Pogładzę ten ślad ciepłą zaspaną dłonią… wycałuję…
Uśmiechnę się tylko dla Ciebie…

Kochanie… przecież masz moje serce…