Ten rok z miesiąca na miesiąc zaskakiwał bardziej – czyli podsumowanie 2013

Ten rok z miesiąca na miesiąc zaskakiwał bardziej – czyli podsumowanie 2013

Kolejny rok mija, zaskakujący i dobry. Zaskakujący dlatego, że dużo dobrych polskich zespołów i artystów pojawiło się na horyzoncie, a w dodatku wydali niesamowite albumy, w których to zasłuchuje się do dzisiaj. Kinematografia za to, jakoś nie zaskoczyła, co można zauważyć po częstotliwości pojawiania się recenzji na naszej stronie, po prostu aż nie chciało się pisać. Dobry, bo dużo się wydarzyło i w naszym serwisiątku i poza nim. Ale od początku…

Czytaj więcej »

krótka refleksja na temat… DISABLED

krótka refleksja na temat… DISABLED

Pamiętam jak 4 listopada weszłam do Meskaliny na lekko trzęsących się nogach, z nerwami napiętymi niczym dobrze nastrojone struny, w oczekiwaniu na pierwsze ujęcia filmu DISABLED. Z czystą ciekawością obserwowałam nadchodzących gości, nie potrafiąc ucieszyć się z tak wielkiej ilości znanych i życzliwych mi osób. Nawet obecność współwinnych tej całej akcji – czyli naszej Niecodziennikowej ekipy – nie dodawała mi otuchy.

W końcu zaczęło się. Weszłam na podest. Coś powiedziałam. Co to dokładnie było – nie pamiętam. Jakieś podziękowania za przyjście, opis mojego zamierzenia. Pamiętam, że zakończyła: „Have fun!”, choć mnie początkowo wcale do śmiechu nie było. Żołądek ze strachu  podchodził do gardła, nawet darmowego piwa nie chciało mi się pić.

Poszła pierwsza scena. Chciałam się schować pod stół.

Druga. Przyczepiłam się do kogoś chowając głowę w dłoniach. Boshhh to już leci!

Trzecia i sama zajęłam się oglądaniem. I już tak pozostałam. Choć zburaczyłam się na twarzy, wytrwałam do ostatniej sceny. Blur i napisy. Widzowie poczekali do samego końca. Dopiero potem rozległy się brawa.

Przez następne kilka minut nie wierzyłam, że już jest po… To, co się zdarzyło przerosło moje i być może nas wszystkich oczekiwania. Były gratulacje, dużo gratulacji za dobrą robotę. Były też uwagi, ale raczej konstruktywne niż krytyczne. Było duuuużżżżoooo do mówienia, opowiadania, dyskutowania, przekonywania, zgadzania lub nie zgadzania się.

Film został nawet nazwany sztuką! Łezka się w oku zakręciła.

Na drugim pokazie już byłam spokojniejsza. Wiedziałam, że odwaliliśmy kawał naprawdę dobrej roboty. Powoli zaczęłam przyglądać się ludziom w czasie oglądania. Wszyscy skupieni intuicyjnie i prawdziwie reagowali na zmiany w akcji. A mnie cieszyło, że zrobiliśmy coś, co trzyma w napięciu przez całe 8 minut. Do ostatniej sekundy. I kolejnych braw.

Film już został wysłany n kilka festiwali. Zobaczymy z jakim skutkiem, więc trzymajcie kciuki! Choć dla mnie to wszystko, co się stało 4 listopada już jest ogromnym sukcesem.

Wróciłam późno tamtej nocy. I z radością padłam do łóżka, myśląc że w końcu znajdę trochę czasu na zasłużone wyspanie się.

disabled_making

Nadzieja… do czasu…

Przerwy i wzruszenia

Przerwy i wzruszenia

Przerwa. Czasem się przydaje. Oddalenie się od spraw, które miały znaczenie lub zawładnęły twoim życiem na pewien okres czasu. I nagle – jest po wszystkim.

Pustka? Nie. Zdystansowanie się.

Jak zaczynaliśmy – nie byłam pewna, czy damy radę. Amatorzy, niedoświadczeni, bez sprzętów ani całego zaplecza organizacyjnego. Czwórka – niczym drużyna jednego filmu. Pod presją czasu.

Czytaj więcej »

Ekranizacja – trudna sprawa

Ekranizacja – trudna sprawa

Cieszy mnie fakt, iż literatura wciąż zdaje się górować nad kinematografią. Dowód? Ekranizacje klasyków (i nie tylko) literatury, co i rusz wywołują wypieki na twarzach widzów. Okazuje się, że ci są również czytelnikami. Słowo pisane ma więc, jak na razie, tę przewagę, że jest pierwowzorem poruszającym zbiorową wyobraźnię. Jednakże, sytuacja nieco się komplikuje, gdy tylko jakiś śmiałek podejmuje się przeniesienia swej wizji na ekran.  Czytaj więcej »

Frances Ha – nierandkowalna i nieromantyczna

Frances Ha – nierandkowalna i nieromantyczna

Po dość długiej przerwie spowodowanej irytującym mnie od kilku miesięcy brakiem czasu, znalazłam w końcu chwilę, zeby wybrać się do kina. Wybór nie był łatwy, gdyż wiele kin studyjnych w Poznaniu oferuje dobre filmy, warte uwagi i poświęconego czasu. Ale większość z nich to ciężkie dramaty, nierozwiązane historie i problemy ludzkie. Dlatego mój wybór padł na komedię – „Frances Ha”.

Czytaj więcej »

Machina ruszyła…

Machina ruszyła…

DISABLED.

Machina ruszyła. Nawet się nie spodziewałam, że tak sprawnie.

Na początku roku, jak zwykle borykałam się z kontuzją. Jak zwykle, bo ciało czasem w zimie odmawia mi posłuszeństwa. Ortopeda straszył zabiegami i operacjami, co wprawiło mnie w dołowy nastrój. Aż któregoś dnia pomyślałam, że mogę tańczyć, nawet z rozwalonym kolanem. Choć trochę „niepełnosprawnie” to może wyglądać.

Czytaj więcej »

Poezja codziennej prozy w trzech dekadach

Poezja codziennej prozy w trzech dekadach

Mawiają, że młodzieńcza miłość z biegiem lat nabiera coraz to jaskrawszych kolorów. Wyidealizowana, przypomina o wczesnych uniesieniach, od czasu do czasu odnawiając to wewnętrzne rozedrganie, poczucie całkowitej harmonii i uderzenia euforii o nie całkiem jasnym pochodzeniu. Bywa też tak, że ta miłość przeradza się w związek, trwały (co nie znaczy, że silny) i szczęśliwy (co nie znaczy, że usłany różami). I co wtedy?   Czytaj więcej »