Oj dawno u nas nie było mocnego grania, dobrej gitarki, mocnych bębnów i wokalu od którego włosy stają dęba. No może od wokalu włosy nie stają, ale za to mamy mocnego kopa w kategorii, no właśnie… jakiej kategorii? Rock? Post Rock? Punk? Sami o sobie piszą, że melancholijny post hardcore?
Ale chyba jednak wszystko na raz! GARS!
Zespół pochodzi z Trójmiasta, co ciekawe nadmorska kraina wydaje nam ostatnio dużo smaczków, panowie są kolejnym tego przykładem. Panowie, Adam Piskorz (bas), Jakub Rusakow (gitara), Miłosz Rusakow (bębny), Radek Skowroński (gitara) i Przemysław Lebiedziński (głos/sampler). Co znaczy GARS? Panowie przyjęli system, który znamy z hip hopowego WWO, czyli z każdą nową płytą nazywają się inaczej a jednak tak samo. Zabieg pewnie nie zamierzony.
Drugi album, ponoć dzieli przepaść obydwa twory, a ten który mam zaszczyt słuchać i opisywać jest tym lepszym, pierwszy pewnie przesłucham jak się otrząsnę po tym.
Panowie grają, grają dobrze i z przytupem, mamy wszystko w idealnym chaosie, czyli jak z przepisu, nic dodać nic ująć. Hardcore zalatuje punkiem jak nic, gdyż miejscami idzie poczuć inspirację Dezerterem itp. A co z tą melancholią? Generalnie przekaz jest jeden: wszystko jest do dupy, jak brak kontroli wypróżniania. Albo wojna, albo globalizacja, albo fejsbuk (zapraszamy na oficjalny funpage zespołu), banki, kredyty i niech nie będzie niczego – był już taki co to ostatnie hasło wykrzykiwał. A jak słyszymy, że jest pięknie, to to nie prawda jakaś okrutna jest!
Tajemnicze tytuły, same liczby, niby daty, niby jakaś enigma ale autorzy zostawiają tą wiedzę dla siebie a dla bardziej dociekliwych fun. Ci, którzy są zawzięci będą mieli dalszy powód do popadania w melancholię.
Jeżeli jeszcze mam się czepić tego punka (111111 rewelacja), bo jest go tu mnóstwo mimo różnego nazewnictwa, to przyznać trzeba, że dobrze się dzieje i muzyka ewoluuje razem z czasem i jak niektóre zespoły zostały w tych zamierzchłych czasach i oddają im hołd, co wg. mnie jest lekkim powielaniem przetartych schematów, to GARS jest na te czasy, a chociażby wspomniany już Dezerter na lata 80-te.
Jest smutno, hardcorowo, walcząco, na te czasy, na te trochę smutne czasy, co myślę, że każdy widzi i czuje. A dodatkowo panowie chwytają za fraki i trzęsą dodatkowo krzycząc pobudka. Szkoda tylko, że nigdzie nie ma ani kropli nadziei ani jasnego przekazu do czego się mamy budzić. No smutno, to się w punku nie zmieniło, a hardcore zostaje hardcorem, ale za to grają dobrze i śpiewają z przekonaniem.
GARS!