Czego można było się spodziewać po nowym albumie UL/KR? Lekki strach, od recenzji pierwszej płyty, popularność zespołu zaczęła maksymalnie rosnąć, mimo tego, że w momencie kiedy pierwszy raz o nich usłyszałem to znikali w serwisach muzycznych tak szybko jak się pojawiali. A tu bum, trach i zespół wskakuje bardzo wysoko i wydaje nową płytę. Strachu nie ma, została magia…
Idzie się zatracić, efekt się powtarza makabrycznie, czyli jak zadawałem sobie pytanie ile trwać mogą 22 minuty, tak teraz mogę to samo pytanie zadać a pro po nowej płyty trwającej tym razem 28 minut. Odpowiedź jest jednoznaczna, nieskończoność. Gdybym miał coś krytykować, to chyba to, że panowie dojrzewają, mniej się bawią już trzaskami i są jakby weselsi? Co raczej nie jest negatywnym spostrzeżeniem, a wręcz przeciwnie. Wcześniej czuć było jakiś eksperyment w tle, teraz raczej można zarzucić słuchaweczki, stać się anonimowym i zatopić się w dźwiękach.
[bandcamp track=1148175259 bgcol=FFFFFF linkcol=4285BB size=venti]Magia się powtarza, a to co zostało powywracane przy poprzedniej płycie tak i zostaje teraz. Album promowały dwa kawalasy (Magia i Anonim) w tym jeden teledysk, o których już pisaliśmy, a co z resztą? Reszta nie odbiega wcale, więcej słów, mniej powtarzania zwrotek, jest inaczej, ale tak jakby naturalny ciąg dalszy, jakby po Ruinach naturalnie zaczął się Ament. Błażeju, Maurycy, jak wy to robicie?
Chcieliśmy grać ambient, ale wyszły nam piosenki rodem z bulgoczących bagien.
Czy ja wiem? Że aż tak bulgoczących? Jedno co mi się skojarzyło z bulgotaniem, to właśnie utwór Bagno. Wesoły pesymizm i życie, niech ta mieszanka wybuchowa będzie najlepszym podsumowaniem 28 minutowego albumu Ament. Wracając jednak do połączenia albumów w jedną całość, muszę wspomnieć, że oprócz cyfrowego nakładu i płyt cd, album wyszedł także na płycie vinylowej, na której to stronie A, znajdziemy dźwięki z pierwszej płyty. Niespodzianka! Kupujcie, słuchajcie i chodźcie na koncerty, UL/KR zostaje dalej perełką na naszym rynku muzycznym, do której będzie się nieskończenie wracać. Czekam już na kolejną płytę, a jakby kto pytał, to wg translatora, Ament po łacinie znaczy kochać i wsio w temacie…