Róża

Róża

Jeszcze się rok dobrze nie zaczął, a już mamy wysyp filmów, wokół których nie można przejść obojętnie. Jedna historia przedstawia się większą tragedię od drugiej, a co najlepsze, naszych rodzimych produkcji w tym zestawieniu jest więcej.

Idąc na kolejny film Wojciecha Smarzowskiego, bałem się lekko, gdyż dwa poprzednie filmy, tj. Wesele i Dom Zły, nieźle dawały po berecie, chyba najbardziej ten pierwszy wbrew pozorom, gdyż był przedstawiany bardziej jako komedia, a co z tego wyszło wszyscy wiemy. Dom Zły emanował niepokojem, by potem zmusić widza do długiego milczenia wraz z próbą otrząsania się z historii włożonej do głowy, która dopiero po tygodniu odnosiła jakiś skutek. Z Różą już nikt się nie cackał, już każdy kto zdecydował się iść na ten film, wiedział czego się spodziewać. A co otrzymał?

Czytaj więcej »

The Girl with the Dragon Tattoo

The Girl with the Dragon Tattoo

No i byłem, widziałem, tydzień cały trawiłem i zebrałem się w sobie (a czas mi trochę na to pozwolił), by podzielić się z Wami krótką recenzją tegoż oto wytworu ze stajni Holly i Wood. A osoby, które widziały, bądź nie, mające zamiar wybrać się w poszukiwaniu grobu Stiega Larssona w celu nasłuchiwania czy przypadkiem się w grobie nie przewraca, niech wiedzą, że nie muszą tego czynić, gdyż na pewno leży tam spokojnie, a czytając dalej dowiecie się dlaczego.

Czytaj więcej »

W ciemności

W ciemności

Na początek proste pytanie. Jakie, oprócz komedii roku, potrafimy robić filmy najlepiej? Oczywiście dramaty. I tak w tym całym zbiorze najlepszych (sic!) komedii i komedii roku, mamy perełkę jaką jest najnowsza produkcja Agnieszki Holland, W ciemności. Perełka, która zaciągnęła mnie do kina i to nie tylko przez nazwisko, można to z ręką na sercu powiedzieć, reżyserki, nie tylko przez nominację do cudownego i jedynego w swoim rodzaju Oscara, ale także przez cytat zawarty w zwiastunie…

Odpowiedź na „Listę Schindlera” Variety

O cholera! – pomyślałem – skoro jest to odpowiedź, to Agnieszka Holland nakręciła film o Waffen SS i biednych niemieckich oficerach prześladowanych przez nacje wszelakie. Ale niestety, dziennikarzyna z Variety się lekko pomylił w słowach, a ja nie żałuje, że jednak zobaczyłem coś całkiem innego. A odpowiedzią na siebie samych, w produkcjach filmowych, dalej zostaną Testosteron i Lejdis. Czytaj więcej »

„Było sobie kłamstwo”

Paradoks…
Kłamstwo, to zło..jednak mądrze powiedziane w odpowiednim momencie może uszczęśliwić wielu ludzi.
Przezabawna, chwilami wzruszająca historia. Opowiedziana lekko, bez zadęcia i gwiazdorstwa ( a obsada doborowa).
Świat, w którym nikt nikogo nie okłamuje, nie wątpi w szczerość słów- utopia w naszym zapędzonym, zakłamanym, obłudnym świecie.
Świat, w którym nie ma dobra i zła- jest bezduszna szczerość.
W tym świecie pojawia się „rodzynek”-odkrywa, że można kłamać, zmyślać historie i dzięki temu zacząć żyć lepiej – wiemy, że w realnym świecie mamy to na co dzień.
Widok jednak naiwnie wierzących w każde słowo ludzi wywołuje uśmiech.
Wzruszająca jednak w tym całym zakłamaniu bohatera jest jego uczciwość(paradoks) i chęć niesienia ulgi, radości innym.

Polecam, jeżeli szukacie lekkiej komedii bez prostactwa i rozśmieszania za cenę jakości żartów.

BTW. Kłamstwo, to nadal zło. Złotym środkiem jest nie mówienie tego, co może drugiego zaboleć…bez przesadnej szczerości.. ;)

The Girl with the Dragon Tattoo [Millenium]

Stieg Larsson napisał trylogię i umarł. Nie doczekał wydania a tym bardziej ekranizacji. Słowo trylogia w Bulandzie kojarzy się albo z Sienkiewiczem (który ponoć lubił patrzeć przez dziurki… od klucza), albo z nieudaną trylogią Matriksa, Władcy Pierścienilub co najlepsze z Gwiezdnymi Wojnami, która tak na prawdę trylogią nie była. Tak to już bywa z pisarzami, że umierają i dopiero po tak zacnym przejściu do kolejnego etapu życia zaczyna być o nich głośno, każdy polonista w tym momencie przytakuje.

Czytaj więcej »

Saga Zmierzch: Przed świtem (cz. I)

Tą historię na pewno wymyśliły wampiry, aby kobiety się ich nie bały a przez to byłyby łatwiej posysane…

Ja

No cholera, coś się stało wreszcie. Trup słania się co pięć minut, w upiornym zamczysku mieszkają krwiopijcy i zalewają się litrami krwi. Edward nie wytrzymał, rzucił Belle i jej odwieczny brak wyrazu, aby cieszyć się krwią i flakami kurtyzan z Seattle. Bella pocięła się żyletkami a jej wnętrzności wyjadł piesek Jacob, który po tym wszystkim przybił piątkę Edwardowi i dołączył do jego burdelowych eskapad. Były cycki! Pół filmu było słychać krzyk na sali kinowej, ktoś nawet zwymiotował.

Aż boję się pomyśleć co będzie w drugiej części…

Czytaj więcej »

Germański oprawca inspiruje Królową

Fascynacja nauką nie mija nigdy o ile dorosłość nie pozbawiła nas dociekliwości i tak jak w dzieciństwie frajdę sprawiają nam pytania typu: „jak działa kotek od środka” i tylko krępująca moralność i odrobina empatii hamuje nas przed dogłębnym zapoznaniem się z tym palącym problemem.  Są jednak ludzie u których ta fascynacja nie mija zostają więc na przykład historykami nauki jak angielski uczony i jej popularyzator Jamesa Burke, którego cykl programów „Connections”  pokazuje jak wiele idei i osobowości świata ogólnie pojętej nauki wpływało na siebie wzajemnie i wzajemnie siebie inspirowało. A kopiowanie jak wiadomo to najwyższa forma uznania, pozwolę sobie trochę skopiować pomysł Jamesa Burke i opiszę krótko co ma wspólnego pewna Królowa z pewnym Niemcem i dla czego rzecz dzieje się w Poznaniu.

Czytaj więcej »

Baby są jakieś inne (recenzenci też)

Ale te chłopy są głupie…

Ja

„Seksmisja naszych czasów” bla bla bla … uwielbiam te zacne hasła towarzyszące plakatom nowych filmów, które zamiast zachęcać odstraszają. Fajnie, że padają nazwiska recenzentów, ale idąc zasadą opinii i przyrównania jej do dziury w dupie, wolę się nie nastawiać, a móc w tym wszystkim wysunąć swoją opinię, nie dziurę.

Dlaczego zwróciłem uwagę akurat na napisy na plakatach, nie bez powodu, gdyż jest to pierwszy film Marka Koterskiego, do którego zachęcają słowa recenzentów, które żeby dostrzec trzeba na prawdę dobrze się przyjrzeć, po fakcie stwierdzającym, że z tymi piersiami jest coś nie tak. „Aha” – rzeknę ja i czytam opinie, które jak dotąd, jeżeli pojawiły się na jakimś plakacie, lub zwiastunie, zapowiadały po cichu kataklizm, lub zmuszały widza do tego by doszukiwać się w treści wielkiego „REWELACJA”, a jeżeli nie udało się tego dostrzec to sumienie karze się zamknąć szepcąc „może za głupi jesteś na tego typu kino”.

Ale zapewne takie są czasy, by na plakacie doklejać opinie znanych ludzi i chwalić się tym wszem i wobec, ciekaw jestem, czy będzie kiedyś taki plakat, na którym zobaczymy słowa „Gniot i dziadostwo”, albo „Do dupy, lepiej bawiłbym się patrząc 90 minut na plakat”. W końcu byłaby to kolejna „dziura w dupie” kogoś, a sami byśmy poszli przekonać się, czy to prawda, lub doszukiwać się tego kiczu w filmie. A jak byśmy nie znaleźli i bym nam się spodobał, to jakie uczucia byśmy mieli wtedy i co krzyczało by nam nasze sumienie?

Tyle słowem wstępu. Teraz recenzja…
Czytaj więcej »

The Social Network (inaczej: społecznościówka)…

No i doczekaliśmy się nowego filmu Davida Finchera (Siedem, Gra, Fight Club, Azyl), oraz filmu o najbardziej popularnym portalu społecznościowym na świecie. Jakże mogło by to być, jakby taki temat poruszył np. Copolla, Wachowsky, Bracia Coen, albo nawet sam wielki Almodovar lub Allen? Wolę się jednak nie zastanawiać, gdyż podjął się właśnie Fincher, ku mojemu zdziwieniu. Zobaczmy co z tej mieszanki wybuchowej wyszło.

Czytaj więcej »